Na sugestię prowadzącego program Bogdana Rymanowskiego, że sam też mógłby powiedzieć, że ma źródło posiadające kompromitujące Hofmana materiały, ale go nie ujawni, Hofman odparł, żeby go nie ciągnąć za język. - W sytuacji, w której w sprawie mniejszej rangi MSZ naciskał na "Rzeczpospolitą", żeby nie publikowała materiału, to proszę sobie wyobrazić, co się po tym artykule działo na linii rząd - "Rzeczpospolita" - powiedział Hofman odwołując się do sprawy z zeszłego tygodnia, gdy "Rzeczpospolita" poinformowała o naciskach MSZ, aby nie publikować materiału dotyczącego wysyłania deklaracji PIT białoruskim opozycjonistom. Wczoraj gazeta napisała, że na fotelach prezydenckiego tupolewa znaleziono ślady trotylu. Informacja ta wywołała burzę w mediach. Jarosław Kaczyński mówił o "zamordowaniu 96 osób w tym prezydenta", a PiS zażądał nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu. Na stronie portalu PiS pojawił się tekst "To już pewne: zginęli w zamachu". Po godzinie piętnastej "Rzeczpospolita" sprostowała swoją informację. "Pomyliliśmy się" - napisała w artykule na swojej stronie internetowej. Później te słowa ze sprostowania wycofała. Artykuł wywołał kolejną falę dyskusji na temat przyczyn katastrofy samolotu prezydenckiego, tym razem pod kątem możliwości odkrycia w samolocie śladów trotylu. Wojskowa Prokuratura Okręgowa stwierdziła, że nie znalazła śladów trotylu ani nitrogliceryny na częściach samolotu. Wielu ekspertów podkreśla, że takie ślady mogłyby być odnalezione ze względu na wymieszanie fragmentów samolotu z błotem na lotnisku, które w czasach ZSRR było poligonem, a wcześniej - rejonem ostrych walk w trakcie II wojny światowej albo pozostać po żołnierzach z misji lecących wcześniej tym samolotem. - Gdy uczestniczyłem w badaniach miejsca katastrofy, odnajdywałem tam zapalniki i fragmenty pocisków z czasów wojny, także naboje - powiedział INTERIA.PL Marek Poznański, archeolog i poseł Ruchu Palikota, który badał miejsce katastrofy jako biegły. - Gdyby to miały być ślady wybuchu, musiano by je odkryć nie tylko na siedzeniach, ale także na ciałach ofiar - powiedział PAP szef Stowarzyszenia Polskich Ekspertów Bombowych ppłk Jerzy Artemiuk. Znalezienie trotylu miałoby potwierdzać teorię o wybuchu na pokładzie samolotu, którą przyjmuje komisja kierowana przez Antoniego Macierewicza z PiS. - Zebrane przez nas dowody, ekspertyzy i analizy nie potwierdzały hipotezy o wybuchu - w tym kontekście przypomniał wczoraj członek komisji Millera i przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek. - Nie mówię tylko o środkach wybuchowych, ale również gazach bojowych i pochodnych, jak również o promieniowaniu - dodał. Podkreślił też, że trotyl i nitrogliceryna to dość prymitywne, jak na technologię XXI wieku, materiały wybuchowe. Na pytanie INTERIA.PL "Czy wierzysz, że w tupolewie mogło dojść do wybuchu?", które zadaliśmy wczoraj, 39 proc. naszych użytkowników odpowiedziało "tak" (po 75 tys. głosowań). Nie - odparło 57 proc. , a 4 proc. - nie ma zdania.