Robert Winnicki z Konfederacji złożył wniosek o pilne zwołanie Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, na którym przedstawiciele MSWiA, Ministerstwa Klimatu oraz instytucji odpowiedzialnych za infrastrukturę energetyczną zdaliby raport z działań w tzw. sprawie hiszpańskich nurków. Hiszpańscy nurkowie na Bałtyku Przypomnijmy: W nocy z 14 na 15 stycznia ratownicy pomogli trzem nurkom, których motorówka straciła sterowność trzy mile na północ od gdańskich Górek Zachodnich. Nurkowie - obywatele Hiszpanii, nie mieli uprawnień do prowadzenia jednostki i zgody na nurkowanie. Tvn24.pl podał, że mężczyźni przybywali w pobliżu Naftoportu, w którym przeładowuje się jednostki ropy naftowej w Porcie Gdańsk. Hiszpanie mieli specjalistyczne wyposażenie, w tym skuter podwodny, pozwalający na szybkie przemieszczanie się pod powierzchnią. Kapitanat Portu Gdańsk przekazał redakcji trójmiasto.pl, że policja po uratowaniu Hiszpanów wylegitymowała tylko jednego z nich. Mężczyźni twierdzili, że pod wodą szukali bursztynu. Służby uspokajają: Motyw szpiegowski wykluczony Nie jest jasne, co tak naprawdę Hiszpanie robili w nocy, pod wodą, w pobliżu Naftoportu. Sekretarz stanu w kancelarii premiera Stanisław Żaryn uspokaja, że "działania obywateli Hiszpanii, uratowanych na Morzu Bałtyckim, nie mają związku z zagrożeniami dla bezpieczeństwa RP, ani nie rodziły zagrożeń dla infrastruktury krytycznej". "Służby posiadają pełną wiedzę dotyczącą tych osób i okoliczności opisywanych w mediach zdarzeń" - podkreślił w czwartek zastępca ministra koordynatora ds. służb specjalnych. W komunikacie przesłanym Interii Komenda Główna Policji podkreśla, że "policja i odpowiednie służby wykonały wszystkie możliwe czynności, które całkowicie wykluczyły motyw szpiegowski czy dywersyjny. Motyw ten niesłusznie jest wskazywany przez niektórych ekspertów w mediach, a którzy to eksperci nie mają przecież dostępu do dokumentacji źródłowej, jak i nie posiadają informacji, jakie czynności były wykonywane". Jednak najwyraźniej wyjaśnienia te nie przekonują parlamentarzystów w Sejmie. Wniosek o komisję energii - Mamy do czynienia tak naprawdę z chaosem informacyjnym. Inne informacje płyną od rzecznika służb, pana Żaryna, o innych dowiadujemy się z prasy. Chciałbym to wszystko skonfrontować i dowiedzieć się jak infrastruktura krytyczna jest zabezpieczona. Na razie o niczym nie zostaliśmy do końca poinformowani - przekonuje w rozmowie z Interią Robert Winnicki. Tłumacząc swój wniosek, poseł podkreśla, że w tym roku mieliśmy do czynienia z "aktami sabotażu" i wskazuje między innymi na niedawny wybuch gazociągu łączącego Litwę z Łotwą. Mówiąc o zapewnieniach służb, polityk odpowiada krótko: "Chciałbym o tym usłyszeć w sposób, który umożliwia zadanie pytań". - To są ich jednostronne zapewnienia. Po to są komisje sejmowe, żeby takie rzeczy wyjaśniać - dodaje Winnicki. Jak na razie poseł nie otrzymał odpowiedzi. Wniosek został skierowany do przewodniczącego komisji Marka Suskiego. Nie udało nam się z nim skontaktować, nie odebrał telefonu i nie odpowiedział na przesłane pytania. Komentarza udzielił nam jednak wiceprzewodniczący komisji z PiS, poseł Jan Warzecha. - Ta sprawa na pewno jest wyjaśniana przez odpowiednie służby, policję, prokuraturę. Poseł Winnicki chyba tego nie wyjaśni, jak się domyślam. Zależy mu na jakimś tam rozgłosie i to pewnie temu służy, więc wydaje mi się, że są odpowiednie, inne służby, żeby to lepiej wyjaśnić. A wyjaśnić pewnie trzeba - zaznaczył w rozmowie z Interią. Wniosek Konfederacji z poparciem PO i PSL O sprawę powołania komisji zapytaliśmy też przedstawicieli innych partii opozycyjnych. - Każdą inicjatywę w trybie art. 152, jako cała opozycja zawsze podpisujemy i akceptujemy. Także i w tym wypadku mój podpis się pod tym znajdzie, jak i podpis posła Winnickiego znajduje się pod innymi problemami w trybie art. 152 - mówi Interii Tomasz Nowak z Platformy Obywatelskiej, wiceprzewodniczący komisji ds. energii. W art. 152 Regulaminu Sejmu stwierdza się, iż "na pisemny wniosek co najmniej jednej trzeciej ogólnej liczby członków komisji przewodniczący komisji obowiązany jest zwołać posiedzenie komisji w celu rozpatrzenia określonej sprawy". Nowak zwraca uwagę na swoje wątpliwości, co do oficjalnych komunikatów. - Mam ograniczone zaufanie w tej chwili do oświadczeń wydawanych od razu, które tylko mają zaprzeczyć wątpliwościom, które są naturalnymi wątpliwościami. Niech rządzący bardziej zastanowią się i przeanalizują, i dadzą rzeczywistą odpowiedź w parlamencie, czego niestety nie robią, nad problemami zaistniałymi często z ich winy. Jeśli nie z ich winy, to bez refleksji odpowiedniej, która powinna być. Parlament w tej chwili i zawsze powinien być narzędziem kontroli rządzących w każdej konfiguracji - podkreśla poseł. Wiceprzewodniczący komisji z ramienia Koalicji Polskiej Mieczysław Kasprzak przekazał nam, że jego zdaniem na powołanie komisji może być za wcześnie, ale "my też poprzemy taki wniosek". - Trzeba razem działać - zaznacza polityk PSL. Decyzji w tej sprawie nie podjęła jeszcze Lewica. - Uważam, że rzeczywiście powinniśmy otrzymać wyjaśnienia, co się stało. Zresztą sama skierowałam pismo do Komendanta Wojewódzkiego Policji w województwie pomorskim i złożę pismo do ministra spraw wewnętrznych i administracji w tej sprawie - mówi Interii posłanka klubu Lewicy Beata Maciejewska. - Zastanawiam się, czy będę się podpisywała pod wnioskiem pana Winnickiego. Zazwyczaj nie podpisujemy się pod wnioskami Konfederacji - dodaje. Członkini komisji ds. energii zaznacza jednak, że ideę wniosku popiera. - Wniosek jest słuszny, wkrótce omówimy go w gronie Lewicy. Uważam, że warto, żebyśmy informacje otrzymali na komisji, to rzecz oczywista - tłumaczy. Obecnie komisja ds. energii liczy 35 posłów. W jej składzie jest siedmiu polityków Koalicji Obywatelskiej i czterech Koalicji Polskiej, co razem z Robertem Winnickim daje 12 osób. Jeżeli zatem politycy KO i KP, tak jak wiceprzewodniczący komisji z ich klubów, poprą wniosek o zwołanie komisji, Marek Suski będzie zobowiązany zwołać posiedzenie.