Pierwsze polskie tłumaczenie Starego i Nowego Testamentu, Statut Łaskiego - pierwszy drukowany zbiór polskich ustaw wydany w Krakowie w 1506 roku, zielnik Orzeszkowej, rękopisy Sienkiewicza, Norwida, Kraszewskiego. Liczne królewskie autografy oraz pamiątki z frontów II wojny światowej. Długo można wymieniać tę niezwykłą kolekcję. O ratowaniu polskich skarbów kultury podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu, i to w dodatku przez osoby duchowne, mówi się u nas niewiele. A przeogromne zbiory, które w ubiegłym roku trafiły do Lichenia, uratowała przed laty jedna osoba. I to w dodatku... ksiądz! "Profesor Lorentz w sutannie" Mowa o księdzu Józefie Jarzębowskim (1897-1964) - zakonniku ze Zgromadzenia Księży Marianów. Przed wojną pracował w gimnazjum prowadzonym przez swoje zgromadzenie na Bielanach w Warszawie, gdzie tworzył zręby dzisiejszej kolekcji. Jej początki sięgają roku 1925, bo wtedy do pracy w Kolegium Bielańskim został skierowany ks. Jarzębowski. Oprócz zadań wychowawczych, powierzono mu również opiekę nad pracownią przedmiotów humanistycznych, w której z jego inicjatywy zrodziła się idea powołania do życia przyszkolnego muzeum. Dzięki zgodzie przełożonych, ogromnej pasji i zaangażowaniu księdza w ciągu zaledwie kilku lat - zamiast przyszkolnego muzeum - powstała na Bielanach cenna kolekcja dokumentów i pamiątek ilustrująca historię Polski czasów przedrozbiorowych oraz okresu walki o niepodległość, a zwłaszcza powstań narodowych: kościuszkowskiego, listopadowego i styczniowego. On sam na łamach bielańskich "Ogniw" tak wspominał w 1929 r. początki muzealnej kolekcji: "Zaczęło się od kilku starych monet, kilku starych mapek i jednego autografu - K. Ujejskiego. Ale ja i kilku moich młodych historyków byliśmy straszliwie dumni z tego, co jest! (...). Nie spoczęliśmy na laurach. Z zapałem wzięto się do pracy. Jakoś tak się złożyło, że Bóg i dobrzy ludzie pomogli. Do tych dobrych ludzi trzeba oczywiście zaliczyć przede wszystkim x. Przełożonego i x. Prokuratora bielańskiego. Bo mieć pod swą władzą choćby jednego >zwariowanego< historyka nie jest rzeczą łatwą! Ciągle nudzi, ciągle marzy, ciągle czegoś chce i ciągle trafia na jakoweś niesłychane okazje (...) Wszakci po latach paru jest: piękny zbiór autografów królów (...), przybyły dzięki ofiarności pani de Rosset, pamiątki po Piusie IX. Czcigodnej Pani Kotarbińskiej zawdzięczamy wiele pięknych rzeczy: listy Sienkiewicza, Wyspiańskiego i pyszny (...) zielnik kwiatów znad Niemna Elizy Orzeszkowej. Ojcu Pawlewskiemu (...) zbiory listów E. Orzeszkowej. (...) Wzbogaciliśmy się o urny prasłowiańskie. Ostatnim cennym nabytkiem muzeum jest kolekcja fotografii, odezw, druków i autografów z 1863 r. Jednym słowem - nie jest to praca na marne. Rośniemy". Ks. Jarzębowski od samego początku osobiście sprawował opiekę merytoryczną nad powstającą kolekcją muzealną. Wpłynęło to w istotny sposób na charakter zbioru. A już przed wojną kolekcja bielańska należała do znaczących. Jarzębowski pochodził z rodziny głęboko religijnej i patriotycznej, w której pamięć o wydarzeniach 1863 roku była bardzo żywa. Jego dziadek, Ludwik Ablewicz, za udział w powstaniu został zesłany na Sybir, gdzie zginął. W 1903 roku, po śmierci ojca, sześcioletni Józef przeniósł się z matką z Warszawy do Nowego Miasta nad Pilicą. Tam zetknął się z o. Feliksem Sadowskim (1834-1916), kapucynem, spowiednikiem przywódców Powstania Styczniowego skazanych na karę śmierci przez Rosjan. Ks. Józef wspominał o kapucynie: "On to w zaciszu zakonnego ogrodu wtajemniczał mnie w wielkie misterium szubienicy na Stoku: > pamiętaj to byli święci ludzie, mój chłopcze