Minister zapytany o przyszłość węgla powiedział: "Jest oczywiste, że musimy od niego odchodzić. Trzeba to jednak robić rozsądnie i stopniowo, rozbudowując inne źródła energii, w tym - co wywołuje pewne kontrowersje - także energię jądrową. Nie wiem, jak ekolodzy, ale ja nie widzę innego wyjścia". Kowalczyk dopytywany o to, kiedy Polska będzie mogła całkowicie zrezygnować z węgla, stwierdził: "Moim zdaniem ok. 2050 r., ale jest to mój pogląd, nie twarda deklaracja". Na stwierdzenie tygodnika, że Polacy boją się elektrowni atomowej minister odpowiedział: "Bo ciągle żywa jest pamięć o Czarnobylu. Z awariami elektrowni atomowych jest trochę tak, jak katastrofami lotniczymi - są niezwykle rzadkie, ale spektakularne. Musimy jednak pamiętać, że poza Czarnobylem i Fukushimą w historii energetyki jądrowej nie mieliśmy żadnych istotnych problemów ekologicznych. Jest to energetyka zdecydowanie bezpieczna". Wprost w rozmowie z ministrem twierdzi, że dla wielu działania, które minister zapowiada, są zbyt wolne. Tygodnik poprosił Kowalczyka o komentarz do Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, którego uczestnicy zarzucają rządzącym bierność. Minister powiedział: "Nie ukrywam, że obecność tysięcy młodych ludzi w dziesiątkach polskich miast, którzy wyrażają swoje zaniepokojenie zmianami klimatycznymi, to niezwykle ważny głos w debacie publicznej. Ze strony rządu oraz resortu środowiska młodzi ludzie mogą liczyć na nasze wsparcie w tej słusznej i szczytnej idei ochrony klimatu". "Przekazaliśmy jak do tej pory miliardy złotych na poprawę jakości powietrza i będziemy to robić nadal. Stawiamy również na inwestowanie przez domy jednorodzinne w odnawialne źródła energii. Przygotowaliśmy wiele programów wsparcia rządowego w tym zakresie. Naszym głównym celem jest zniwelowanie niskiej emisji - przyczyny smogu, który przekłada się także na zmiany klimatu" - dodał minister.