"Musimy szukać alternatyw, bo obecny system żywienia zbankrutował. Demoluje planetę, jest przyczyną ogromnych emisji gazów, niszczy bioróżnorodność" - twierdzi europosłanka Sylwia Spurek. O jej zdanie pytany był w dogrywce "Gościa Wydarzeń" w Interii Henryk Kowalczyk. - To podejście ideologiczne. Nie potrzebujemy zmieniać naszych nawyków żywienia, natomiast trzeba produkować z jak najmniejszą emisją dwutlenku węgla, co nie znaczy, że problem jest w zwierzętach hodowlanych - ocenił minister rolnictwa. "Niech Spurek namówi Chiny" Jego zdaniem problem jest w energetyce. - Niech pani Spurek namówi Chiny, Brazylię, Indie, żeby wypalali mniej węgla - dodał Kowalczyk. Przyznał, że należy dawać w tej kwestii dobry przykład, ale "nie może to graniczyć z szaleństwem". - To nie jest tak, że jak my ograniczymy, to gdzie indziej się tego nie zrobi - powiedział wicepremier. - Dwutlenek węgla nie ma granic, to globalny problem - dodał. Bogdan Rymanowski pytał o kolejny cytat europosłanki <a class="db-object" title="Sylwia Spurek" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sylwia-spurek,gsbi,2631" data-id="2631" data-type="theme">Sylwii Spurek</a>, która napisała, że "dokładnie tak samo, jak wygaszamy kopalnie, tak samo musimy zacząć wygaszać fabryki hodowli zwierząt. Starego rolnictwa nie da się uratować". "Hodowla to nie fabryka" - Nie sądzę, żebyśmy wygaszali hodowle, to nie fabryka. Tak było, jest i będzie bez względu na ideologię pani Spurek. Dla organizmu człowieka jest to potrzebne. Trzeba zachować pewien umiar - powiedział Henryk Kowalczyk."Po pierwsze, hodowla zwierząt to fabryki i przemysł, który niszczy bioróżnorodność i jest źródłem ogromnych emisji. Po drugie, mogę się założyć z Premierem Kowalczykiem o butelkę szampana, że wygaszanie ferm to tylko kwestia czasu" - napisała później na Twitterze Spurek. Tragedia w Pszczynie Bogdan Rymanowski pytał też o tragedię w szpitalu w Pszczynie, gdzie 30-letnia kobieta zmarła wskutek sepsy, będąc w 22 tygodniu ciąży - podała pełnomocniczka rodziny. W czasie hospitalizacji płód obumarł, pacjentka jeszcze za życia miała relacjonować rodzinie, że lekarze przyjęli "postawę wyczekującą", co wiązała z przepisami dotyczącymi aborcji. W poniedziałek wieczorem przed budynkiem Trybunału Konstytucyjnego odbył się milczący protest w związku ze śmiercią kobiety pod hasłem "Ani jednej więcej". - Trudno mi powiedzieć, jaką motywację mieli lekarze, ale nadal warunki prawne dopuszczają ratowanie życia kobiety bez względu na to, co stanie się z płodem czy z dzieckiem - odparł Kowalczyk. Jak dodał, z tej szansy "może za późno nie skorzystali, być może nie było to do uratowania". - To powinni ocenić eksperci - mówił.Pytany o poniedziałkowy protest przed Trybunałem Konstytucyjny Kowalczyk podkreślił, że "nie jest mu dobrze z tym, że wykorzystuje się tragedie ludzkie do celów politycznych".