Na początku wakacji na 50 proc. Polaków niepłacących abonamentu radiowo-telewizyjnego padł blady strach. Wiele osób, przestraszonych perspektywą kary (610,50 zł), wyciągnęło z szuflad zapomniane książeczki i postanowiło zapłacić 184,80 zł za roczne korzystanie z radia i telewizora. Poczta Polska, która jest zobligowana do ściągania abonamentowych opłat, chce podejść opornych sposobem. Na specjalnych szkoleniach pocztowcy uczą się, jak sprawdzić, czy ktoś ma w domu lub firmie telewizor albo odbiornik radiowy. Okazuje się, że najlepsze efekty przynosi metoda "na antenę". Wystarczy zagaić: "coś się dzieje z państwa anteną" albo: "sprawdzamy wyregulowanie odbiorników", by wejść do mieszkania. A wtedy pozostaje tylko wypisać mandat za niezarejestrowane odbiorniki. Kampania prowadzona przez pocztę przyniosła pewne efekty. Mniej odporni okazali się głównie mieszkańcy małych miast. Lokalne gazety z różnych stron Polski donoszą od czasu do czasu o oblężonych urzędach pocztowych i deficycie odpowiednich blankietów. Więcej na ten temat Ale pocztowcy sami przyznają, że nikt nie ma obowiązku wpuszczać ich do domu. Dlatego na celownik wzięli głównie ogólnie dostępne firmy i zakłady usługowe. Kary posypały się m.in. w Łodzi. Często przedsiębiorcy muszą płacić za niefrasobliwość pracowników, którzy przynoszą z domu swoje zarejestrowane radia, nie wiedząc, że ich słuchanie w pracy jest zakazane. Więcej na ten temat Sposób na abonament Tymczasem okazuje się, że abonament rtv jest obowiązkowy tylko z nazwy. Po pierwsze od kilku lat należności z tego tytułu nie podlegają egzekucji komorniczej. Jedynym wyjściem byłoby skierowanie sprawy do sądu, ale poczta rzadko ucieka się do tej metody, bo jej się to po prostu nie opłaca. A abonamentowe długi są anulowane po trzech latach. W sukurs poczcie może przyjść jednak rejestr dłużników, który okazał się skutecznym sposobem w walce z kolejowymi i autobusowymi gapowiczami. W internecie niemal codziennie można odnaleźć nowe pomysły na uniknięcie opłat abonamentowych. Ustawa o radiofonii i telewizji nie uwzględnia m.in. możliwości korzystania z radia i telewizji przez internet. Nie trzeba więc płacić abonamentu za kartę telewizyjną w komputerze ani za słuchanie radia przez internet. Nie płaci się także za radio w komórce. Komputerów ani komórek kontrolerzy nie sprawdzają. Więcej na ten temat Ustawodawca nie zapomniał natomiast o samochodach służbowych; za każdy odbiornik zamontowany w aucie firma musi uiścić 4,95 zł. Na pocieszenie: sprytni internauci wpadli na pomysł, jak uniknąć "haraczu telewizyjnego" (cytat z jednego z forów dyskusyjnych - red.). Wystarczy spisać z osobą zwolnioną z abonamentu (np. inwalidzi lub kombatanci) oświadczenie, że to ona jest właścicielem naszego odbiornika i oczywiście płaci (bo jest zwolniona z tego obowiązku) za niego abonament. Po co to wszystko? Za każdym razem, gdy w mediach rozpętuje się dyskusja na temat abonamentu, słyszymy te same argumenty. Telewizja tłumaczy, że dzięki pieniądzom od widzów może ograniczać liczbę reklam i nie przerywać nimi programów. Fundusze pozyskane w ten sposób są przeznaczane na programy "misyjne", których jednak trudno doszukać się w codziennej ramówce Jedynki lub Dwójki. Może jednak 400 milionów zł zaległości z abonamentu sprawiłoby, że w ofercie TVP pojawiłyby się bardziej wartościowe programy? Jak radzą sobie inni? Abonament rtv nie jest polskim wymysłem. W Europie tylko mieszkańcy Luksemburga i Hiszpanii są zwolnieni z opłat za oglądanie publicznych programów. Portugalczycy dokładają się jedynie do publicznego radia, a Finowie do telewizji. Jednak w większości krajów abonament nie budzi takich emocji jak u nas, bo prawodawcy wkalkulowali go w podatek dochodowy lub koszty elektryczności. Wyjątkowo rygorystycznie do spraw abonamentowych podchodzą Niemcy. Tamtejsza Centrala Ściągania Opłat nie odpuściła nawet świętemu... Więcej na ten temat Najnowocześniejsze rozwiązania obowiązują w Wielkiej Brytanii, gdzie za zbieranie abonamentu odpowiedzialna jest sama telewizja. W Anglii funkcjonuje również aktualizowana na bieżąco baza osób uchylających się od płacenia, a opłatom podlegają również magnetowidy i karty telewizyjne. To sprawia, że abonament płaci 90 proc. Anglików; m.in. dzięki temu BBC jest powszechnie uważana za najlepszą telewizję świata. A nasza TVP regularnie staje się obiektem kpin ze strony sfrustrowanych widzów, którym nie dane jest obejrzeć na żywo meczów polskich drużyn w europejskich pucharach, a na ambitniejsze pozycje muszą czekać do późnej nocy. Ale nie płacąc abonamentu sami ponosimy za to część winy...