W najnowszym katalogu IPN znalazła się informacja, że Handzlik - obecnie podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialny za sprawy międzynarodowe - był zarejestrowany przez SB w 1987 r. jako tajny współpracownik ps. "Piotr". Handzlik napisał w oświadczeniu, że w 1987 r. przy składaniu wniosku paszportowego, osoba podająca się za oficera Ludowego Wojska Polskiego zaproponowała mu pracę dla LWP. "Lekkomyślnie zgodziłem się napisać jednozdaniowe oświadczenie o tym, że jeszcze raz spotkam się z tą osobą. Pod wpływem rozmówcy podpisałem je swoim imieniem z bierzmowania, tj. Piotr. Żadnej współpracy nigdy nie podjąłem" - napisał Handzlik. Później - dodał - w 1988 po jego powrocie z Francji "osoba podająca się za oficera LWP" skontaktowała się z nim drugi raz - również wtedy kategorycznie odmówił jakichkolwiek kontaktów. Handzlik zapewnił, że o kontaktach ze służbami PRL poinformował prezydenta Lecha Kaczyńskiego i "właściwe organy państwowe w ramach postępowania o dostęp do informacji niejawnej oraz w oświadczeniu lustracyjnym". Zapowiedział też, że niezwłocznie podda się postępowaniu autolustracyjnemu. Handzlik zapowiedział też, że złoży odpowiednie wyjaśnienia w IPN oraz niezwłocznie podda się postępowaniu autolustracyjnemu. Wszystkich zainteresowanych odesłał do dotyczących go dokumentów, jakie dostępne są w IPN. Handzlik rozpoczął pracę w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2006 roku - najpierw jako dyrektor Biura Spraw Zagranicznych, a od jesieni 2008 r. jako podsekretarz stanu odpowiadający za sprawy międzynarodowe. Przed nim ministrem w Kancelarii Prezydenta zajmującym się polityką międzynarodową był Andrzej Krawczyk. W lutym 2007 r. odszedł z pracy w Kancelarii po tym, gdy prezydentowi przekazano informację, że w stanie wojennym miał być tajnym współpracownikiem WSW. W marcu 2007 r. Krawczyka oczyszczono z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Nie wrócił jednak do pracy w prezydenckiej kancelarii. Krawczyk został później kandydatem na ambasadora na Słowacji, ale jego nominacji sprzeciwiał się przez dłuższy czas prezydent. Powodem było - jak mówił sam Lech Kaczyński - to, że Krawczyk nie poinformował go "o istotnych fragmentach życiorysu". Ostatecznie jesienią 2008 r. prezydent zgodził się, by Krawczyk objął placówkę w Bratysławie.