Halicki przekonywał na piątkowej konferencji prasowej, że nadchodzące wybory parlamentarne 25 października będą bardzo ważnym wydarzeniem, ponieważ wybierać będziemy nie tylko swą reprezentację polityczną w przyszłym parlamencie, ale tak naprawdę model ustrojowy kraju. Ocenił przy tym, że to, co ze strony PiS ma wydarzyć się po 25 października, "owiane jest mgłą tajemnicy". - Ważnym jest, żeby debata ustrojowa o przyszłości Polski toczyła się w sposób otwarty i merytoryczny. Sięgnąłem w związku z tym po dokumenty, które dotyczą projektu PiS związanego z konstytucją, problem jest taki, że projekt konstytucji, o którym prezes Kaczyński mówi, że ma gotowy, zniknął właśnie ze stron PiS - powiedział Halicki. Przywołał kilka zapisów projektu nowej konstytucji autorstwa PiS z 2010 roku, m.in. art 122, zgodnie z którym prezydent może odmówić powołania premiera lub innego członka Rady Ministrów, "jeżeli istnieje uzasadnione podejrzenie, że nie będzie on przestrzegać prawa albo jeżeli przeciwko powołaniu przemawiają ważne względy bezpieczeństwa państwa". - Ciekawe, na jakiej podstawie to określi? - pytał szef MAC. Inny z przepisów, o którym mówił Halicki, art. 103, daje prezydentowi prawo, by przed podpisaniem ustawy o "istotnym znaczeniu dla finansów publicznych lub wolności i praw obywateli", z którą się nie zgadza, zarządzić referendum. - Ale ciekawe jest to, że gdy w takim referendum naród odrzuci tą ustawę, to również jest to powód do rozwiązania Sejmu, bo ten jest niewłaściwy w takim przypadku - dodał minister administracji i cyfryzacji. Zwrócił przy tym uwagę, że projekt PiS obniża wymagany prób ważności referendum z obecnych co najmniej 50 proc. frekwencji do minimum 30 proc. "Konstytucja według pomysłu PiS ograniczałaby prawa opozycji" Polityk Platformy przestrzegał przy tym, że konstytucja według pomysłu PiS ograniczałaby prawa opozycji. W tym kontekście przytoczył treść art. 106 projektu, zgodnie z którym "składając Marszałkowi Sejmu projekt ustawy, Rada Ministrów może zastrzec, że poprawki mogą być zgłaszane w Sejmie i Senacie jedynie za jej zgodą lub za zgodą upoważnionego ministra". Z kolei inny z przepisów - jak mówił - art. 62 daje prezydentowi, na wniosek Rady Ministrów, prawo do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Halicki ocenił też, że projekt PiS "ubezwłasnowolnia" Trybunał Konstytucyjny. Przewiduje on bowiem (art. 135), że w sprawach zgodności ustaw z konstytucją, orzeczenia TK muszą zapadać większością czterech piątych głosów. Przypomniał również, że według propozycji PiS, zarówno prezydent, jak i posłowie, czy senatorowie składając przysięgę, mają obowiązek wypowiedzenia formuły "tak mi dopomóż Bóg" (obecna konstytucja stanowi jedynie taką możliwość, nie przymus). - To w zasadzie oznacza koniec państwa świeckiego - uważa szef MAC. "PiS twierdzi, że modelem prawdziwego Polaka jest PiS-man" Polityk zwrócił się w piątek z pytaniami do PiS. - Czy ten dokument, projekt konstytucji dla Polski i Polaków jest rzeczywistą propozycją Prawa i Sprawiedliwości? Dlaczego znikł ze stron PiS ostatnio, skoro zaczynamy się upominać o te odpowiedzi? - pytał Halicki. Przypomniał, że podobne pytania, jak on, politykom PiS zadał niedawno na łamach "Gazety Wyborczej" senator niezależny Marek Borowski, który wyborach 25 października ponownie ubiega się o mandat w Senacie (PO nie wystawia mu kontrkandydata). Szef MAC pytał też, o jakim dokumencie myśli prezes PiS Jarosław Kaczyński "mówiąc, że ma gotową receptę dla Polaków". - My, Platforma Obywatelska, chcemy zmieniać Polskę, jakość naszego życia, ale na pewno nie uzurpujemy sobie prawa do zmieniania i formowania obywateli Polski na tych właściwych. Mam wrażenie, że PiS dąży do sformowania takiego projektu, który by oznaczał, że modelem prawdziwego Polaka jest PiS-man, czyli taki prawidłowy wzorzec patriotycznego obywatela, którego ukształtuje rozumna i działająca w tego interesie władza - ironizował Halicki.