Halicki wyjaśnia, że sam fakt, iż do referendum doszło i część warszawiaków chciała skrócenia kadencji obecnej prezydent, jest powodem, by pomyśleć o poprawie komunikacji z mieszkańcami. Jednocześnie - zdaniem posła - cała PO powinna wyciągnąć konsekwencje z tego, co dzieje się w innych miastach. Polityk dodaje, że zwycięzcami referendum są warszawiacy i niezależnie od tego, jak wielu liderów politycznych skupiałby stół przeciwko Hannie Gronkiewicz-Waltz, to mieszkańcy stolicy użyli własnego rozumu. Według posła PO to też znak, że dużych zmian na scenie politycznej nie należy się spodziewać. Największym przegranym z kolei jest - według Andrzeja Halickiego - burmistrz Ursynowa Piotr Guział, ponieważ sama frekwencja w jego dzielnicy świadczy o tym, iż nie jest wcale "takim idealnym kandydatem do wszystkiego". Polityk podkreśla także, że referendum zostało zawłaszczone przez PiS, a jego ojcem chrzestnym był Jarosław Kaczyński, a nie Piotr Guział. Miejska komisja ds. referendum poinformowała, że niedzielne referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz jest nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji, która wyniosła 25,66 proc. Ważnych głosów oddano 343 tys. 732; wymagane minimum wynosiło 389 tys. 430 osób. 322 tys. 17 osób głosowało za odwołaniem prezydent Warszawy.