Halicki: Cieszy nas dobry wyborczy wynik PSL
Wyjazd Macierewicza i Fotygi do USA to prywatny wyjazd dwóch osób. Marszałek Sejmu nie wyraził zgody na podróż służbową, jeżeli wykorzystują paszporty dyplomatyczne, robią to bezprawnie - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM poseł PO, Andrzej Halicki.
- Cieszy nas dobry wyborczy wynik PSL, chociaż teraz mogą być tacy, którzy będą starali się pokazać więcej, niż potrzeba - dodaje.
Konrad Piasecki: Ta historia koreańska wydaje się panu zarzewiem jakiegoś poważniejszego konfliktu?
Andrzej Halicki: - Nie, wydaje mi się, że to taki typowy, niestety, w tamtym regionie szantaż siłowy, szantaż Korei Północnej wobec presji prowadzenia monitoringu ich prac nad bronią nuklearną.
Czy czemuś ma to służyć, to jest podporządkowane jakiemuś celowi, czy to zwarcie szeregów?
- Wszystkie incydenty oczywiście powodują, że te rozmowy międzynarodowe są odkładane w czasie, w związku z tym w ten sposób Korea Północna kupuje sobie czas. Nie wiem, na jaką skalę ten incydent ma miejsce obecnie, na pewno będzie reakcja międzynarodowa i musi być reakcja międzynarodowa. Ale niestety to jest taka siłowa polityka Korei Północnej, którą kraj ten stosuje od dłuższego czasu.
To przechodząc teraz na nasze bliższe, samorządowe podwórko, powie pan uczciwie: "nie o takim wyniku marzyliśmy"?
- Nie, ja jestem zadowolony. Pierwszy, historyczny sukces Platformy na Mazowszu, po raz pierwszy wygraliśmy z PiS-em i wygraliśmy w tym regionie, nie mówię o Warszawie, metropolii, tylko o całym regionie.
I po raz pierwszy udało się doprowadzić do reelekcji w wyborach samorządowych, czyli drugi raz Platforma wygrała, to prawda.
- W Małopolsce - spektakularny sukces Platformy, w bastionie konserwatystów: Ziobry, Wassermanna, śp. Wassermanna.
Sejm - 41 proc., europarlament - 44 proc., wybory prezydenckie - 41 proc, a samorządowe - niewiele ponad 30 proc.
- I tu się nie zgodzę, bo proszę na liczbach również porównywać te wyniki.
Jak tylko spojrzymy na liczby, to będzie jeszcze gorzej. Z wyjątkiem europarlamentu - tam była mniejsza frekwencja.
- Wybory do europarlamentu - dwudziestoparoprocentowa frekwencja. Teraz mamy prawie 50-procentową...
Ale prawda jest taka, że tam były 40-procentowe wyniki, a tutaj niewiele ponad 30. Nie wygląda to jak oszałamiający sukces. Sukces - zgoda, ale oszałamiający? Nie za bardzo.
- Nie, na liczbach jest wynik wyższy, więc jeszcze raz. Jeżeli porównamy wynik liczbowy, czyli liczbę głosów w urnach - ten wynik jest wyższy.
W porównaniu z wyborami prezydenckimi?
- Nie, wyborami do Parlamentu Europejskiego, o tym pan wspomniał.
A ja porównuję wyniki procentowe, bo one są jednak najważniejsze.
- Wyniki procentowe - ważne, liczba oddanych głosów - też ważna, ale oczywiście wybory samorządowe, to trochę innymi regułami się rządzą, ważne są osoby, zespoły, które realizują daną politykę w regionie, w mieście, w okolicy.
A uważa pan, że to jest sygnał w skali kraju dla rządów Platformy: "wolniej, wolniej, nie śpieszmy się", czy raczej "ostrzej bierzmy się za rządzenie i za reformowanie".
- Ten wynik dowodzi, że wyborcy oczekują realizacji konsekwentnej tych najważniejszych priorytetów inwestycyjnych, różnych w różnych miejscach, ale zdecydowanie i konsekwentnie, czyli raczej do reformowania, do realizacji.
"Tusku musisz, Tusku ostrzej, Tusku szybciej".
- Myślę, że akceptacja na reformowanie i oczekiwanie szybszego tempa, tak, jak najbardziej.
A Tusk jest dzisiaj bardziej jak Mojżesz, czy jak otoczony lizusami cesarz?
- Nie no, porównanie z Mojżeszem... Już nie chcę do tego wracać.
Otoczony lizusami - też pańskie.
- Moje, ale też z przymrużeniem oka.
No to więcej w nim z Mojżesza czy z gnuśnego cesarza?
- To jest oczywiście kierunek i ja dokładnie o tym mówiłem - ten kierunek jest potwierdzony również tymi wyborami. Jesteśmy na dobrej drodze, cel jest jasny - reformowanie kraju. Także tych małych ojczyzn. To zostało potwierdzone również tym wynikiem wyborczym. I konsekwencja jest bardzo ważna - kierunek już ustalony.
I "Mojżeszu, konsekwentnie prowadź lud Izraela"?
- Kierunek ustalony, cel jasny, natomiast oczywiście realizacja różnie w różnych miejscach wygląda.
A gdzie był Mojżesz w wyborczy wieczór?
- W Gdańsku. Jeżeli mówimy dalej o tym porównaniu.
Mojżesz w Gdańsku, tutaj wybory, zwycięstwo, a szefa partii nie ma na wieczorze wyborczym. To jakaś demonstracja?
- Nie, to są wybory samorządowe, wybory lokalne.
A marszałek Sejmu ściskał Hannę Gronkiewicz-Waltz w Warszawie.
- Tak. I bardzo dobrze, że...
Też mógłby powiedzieć: "wybory lokalne, co ma do tego marszałek Sejmu".
- ... że byliśmy razem. To jest zresztą osoba, która w tej kampanii odwiedziła wiele regionów. Tak, że marszałek Schetyna był bardzo aktywny w wielu miejscach, był razem z liderami Platformy w poszczególnych dużych miastach, dużych regionach.
Co z tym Tuskiem w wyborczy wieczór, demonstrował coś? Demonstrował niezadowolenie z wyniku?
- Nie, nie, proszę nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Ma też swój plan i swój grafik i jest bardzo...
Lubi w scrabble pograć w niedzielny wieczór, to wiemy z wywiadów z żoną.
- Nie wiem, co robi. Naprawdę nie jest to żadna demonstracja i żaden dodatkowy powód, żeby pan redaktor wnikał tak głęboko.
A jak pan spojrzy na wynik PSL-u, to jest radosny wynik dla Platformy, czy wręcz przeciwnie?
- Jest dobry wynik i cieszymy się z tego, to jest nasz partner i koalicjant…
Były już wielkie plany, może koalicja wyborcza, wspólne pójście do wyborów AD 2011.
- Nie, to jest bardzo duża struktura. Proszę zauważyć, że z perspektywy Mazowsza, ja mogę to powiedzieć jak to wygląda u nas, to nie wyobrażam sobie innej konfiguracji, a ta jest bardzo komplementarną. Więc jeżeli mówimy o wspólnej pracy na rzecz zmiany tych małych ojczyzn, okolicy i regionu, ta współpraca wygląda bardzo dobrze. Powiem szczerze, że przed wynikiem tych wyborów, z marszałkiem Struzikiem będąc w Ciechanowie, wspólnie, chociaż konkurowaliśmy o głosy wyborców, potwierdzaliśmy sobie tę współpracę.
A nie boi się pan, że zhardzieją teraz ludowcy?
- Różnie, w różnych miejscach może to wyglądać.
Mówię o ludowcach, czyli o Waldemarze Pawlaku i tej strukturze rządowej.
- Będą tacy, którzy będą próbowali tutaj pokazać coś więcej niż potrzeba. Ja uważam, że to jest bardzo ważny, potwierdzony, koalicyjny głos, dla nas jako partnerów, na rzecz zmieniania i modernizacji kraju. Także właśnie na tych terenach mniej zurbanizowanych, to jest przecież bastion PSL.
To teraz chciałem pana zapytać: dostało się panu za ten słynny wywiad z "lizusami" i "sodówką" , która uderza do głowy?
- Znowu pan wraca. Ja nie jestem zadowolony z takiej rozmowy, czy z takich wywiadów, bo w pewnym sensie oznacza to, że musimy sobie coś przypominać…
… ale Grzegorz Schetyna i Donald Tusk spojrzeli panu wtedy po tym wywiadzie w oczy to?
- Rozmawialiśmy.
I jak było?
- Jeżeli mówi się coś, twardo, szczerze, to nie są to przyjemne rozmowy. To oczywiste.
Tusk krzyczał? Walił pięścią w stół? Mówił: nigdy więcej takich wywiadów, Andrzej wybij to sobie z głowy?
- Nie, nie.
A co mówił?
- Mieliśmy spotkanie zarządowe, jedno, drugie, trzecie. A także podczas zjazdu wymieniliśmy, dwa, trzy zdania.
Przyjemne?
- Nie, ale prawdziwe.
Jeszcze chciałem zapytać o wywiad Antoniego Macierewicza i wyjazd do Stanów Zjednoczonych z Anną Fotygą. Macierewicz mówi: senatorowie amerykańscy mówią, że powstać powinna międzynarodowa komisja w sprawie smoleńska.
- To jest wyjazd, który wydaje mi się, my sami…
… przypisano mu dużą rangę?
- Tak, dokładnie to chciałem powiedzieć. To jest w gruncie rzeczy prywatny wyjazd dwóch osób, które oczywiście są osobami…
… prywatny, czy z paszportami dyplomatycznymi? Pan to wie, jako szef komisji?
- Nie wiem. Jeżeli wykorzystują paszporty dyplomatyczne, to w gruncie rzeczy nieprawnie.
Zgody marszałka Sejmu nie było?
- Nie sądzę. Na pewno, nie.