W piątek (21 sierpnia) w Katowicach zorganizowano trzy demonstracje. Uczestnicy jednej z nich solidaryzowali się z Białorusinami, druga była manifestacją solidarności ze środowiskami LGBT. Z kolei środowiska narodowe zorganizowały marsz anty-LGBT. Jak podawała prasa, publikując zdjęcia, co najmniej jeden uczestnik tego marszu wykonywał gest nazistowskiego pozdrowienia. Śląska policja podawała w sobotę (22 sierpnia), że na uczestników tego zgromadzania nałożono sześć mandatów - m.in. za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, używanie wulgarnych słów i zaśmiecanie. "Wszyscy będą równi wobec prawa" O sytuację w Katowicach Marcin Fijołek zapytał Szefernakera w poniedziałkowym programie Polsat News - "Graffiti". Prowadzący program zauważył, że opozycja zarzuca rządzącym, że reakcja służb była zbyt umiarkowana. "Zajścia w Katowicach pokazują, że PiS i Kaczyński uruchomili w Polsce ruch złożony z prymitywów i ludzi marginesu społecznego. To ci ludzie, a nie państwo i prawo decydują o tym, co jest dopuszczalne w przestrzeni publicznej. To anarchia w służbie partyjnej polityki" - napisał na Twitterze Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSWiA. - Póki rządzi Prawo i Sprawiedliwość wszyscy będą równi wobec prawa - powiedział w Polsat News wiceszef MSWiA. - Jeżeli jakikolwiek idiota w taki sposób się zachowuje, to tak jak wczoraj to miało miejsce, został zatrzymany, zostały postawione zarzuty - dodał. - Po pierwsze: nigdy nie będziemy działać w taki sposób, w jaki działał pan Sienkiewicz, który na pierwszej stronie tygodnika mówił: "idziemy po was", a później nic z tego nie wyszło. To on prężył muskuły, a pokazał, jako minister spraw wewnętrznych, że nic nie udało mu się w tej kwestii zrobić swego czasu - stwierdził Szefernaker, nawiązując do walki ze skinheadami, jaką zapowiadał w 2013 roku Sienkiewcz, po podpaleniach mieszkań cudzoziemców w Białymstoku. "Policja w tej sytuacji zadziałała skutecznie" - Prosiłbym, żeby nie komentować i nie szafować argumentami, że policja powinna tak czy inaczej zachować się w pewnej sytuacji, dlatego że nie wiemy, jak było na miejscu, ilu było funkcjonariuszy w tym dokładnym momencie, czym oni się zajmowali - zauważył Szefernaker. Dodał, że "być może w momencie, w którym ta osoba wykonywała ten gest, nie było takiej ilości policjantów". - Być może policja uznała, że zatrzymanie tego człowieka w tym momencie będzie, z punktu widzenia bezpieczeństwa osób, które są wokół, niemożliwe, ze względu na to, że takie sytuacje bardzo często budzą reakcje - stwierdził gość Polsat News. - Polska policja działa profesjonalnie, nie ma taryfy ulgowej. Policja w tej sytuacji zadziałała skutecznie - podkreślił Szefernaker. Obejrzyj wideo na stronie polsatnews.pl.