Jak powiedziała, prezydent zaprosił ją i męża na rozmowę na początku 2007 r. - Nie chciałam, aby mąż przechodził do polityki bez przygotowania. Mąż nie był do tego gotowy - mówiła. Ostatecznie - jak powiedziała - pozostawiła decyzję mężowi, który się zgodził. H. Kaczmarek przytoczyła też swoją rozmowę z prok. Jerzym Engelkingiem z drugiej połowy 2007 r. Według niej, miał on powiedzieć, że większość społeczeństwa powinna być podsłuchiwana. Engelking - jak relacjonowała - zaznaczył, że miałoby to służyć "zapobieganiu przestępstwom". Na jej pytanie, co z tymi, którzy nie będą podsłuchiwani miał - według niej - odpowiedzieć, że "będą podsłuchiwać". Według H. Kaczmarek, Engelking stwierdził również, że zachowanie bezpieczeństwa kraju jest ważniejsze od zachowania swobód obywatelskich. Jak mówiła, w 2007 r. jej mąż informował ją, że ich dom jest pod obserwacją. Dodała, że pod domem parkował - jej zdaniem - podejrzany samochód, który śledził ją, a także jej męża. - Udawało mi się go zgubić - dodała. H. Kaczmarek powiedziała także, że syn skarżył się na problemy z dostępem do internetu i odbiorem poczty elektronicznej. Według niej, CBA we wrześniu 2007 r. zaczęło prześwietlać ich majątek. - Postępowanie skończyło się latem 2008 r. - dodała. H. Kaczmarek zeznała również, że z jej wiedzy wynika, iż istniał spór kompetencyjny między pełniącym funkcję ministra sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, a jej mężem, który był szefem MSWiA. Jej zdaniem, Ziobro otrzymał uprawnienia superministra. Zapewniła też, że jej "mąż nie jest absolutnie źródłem przecieku" w akcji CBA w resorcie rolnictwa.