Po tym, jak mężczyznę napadnięto, udał się on na pogotowie po dokument obdukcji. "Niestety - nie kwalifikuję się. Za mało pobity. Rozwalona, spuchnięta warga, ale niezszywana. Nos podrapany, ale niezłamany. Szczęka boli, ale zęby niewybite. Duży guz z tyłu głowy od kopania, ale brak wstrząśnienia mózgu. - Nie możemy przyjąć od pana zeznań, może pan założyć sprawę cywilną, za którą zapłaci minimum 300 zł" - relacjonował dla "Gazety Wyborczej" pobity. Jak przypomina dziennik, prawo stanowi, że jeśli pobicie spowoduje "naruszenie czynności organizmu na okres poniżej siedmiu dni", to nie ściga się go z oskarżenia publicznego. "Gdyby Andrzej był ciemnoskóry lub był np. Żydem - policja musiałaby przyjąć zgłoszenie, bo prawo chroni przed atakami na tle rasowym i wyznaniowym. Wtedy nie wymaga, by szczęka była złamana, a mózg doznał wstrząśnienia" - zauważa "Gazeta Wyborcza".