Orzeczenie sądu "Społecznie uzasadnionego interesu nie można bronić za pomocą fałszu" - orzekł 16 stycznia 2019 r. warszawski sąd rejonowy, uznając, że Śpiewak pomówił mecenas Bogumiłę Górnikowską o "udział w złodziejskiej reprywatyzacji" w Warszawie. 13 grudnia sąd okręgowy podtrzymał w całości ten wyrok, więc jest już prawomocny - czytamy w "Wyborczej". Gazeta pisze, że dokumenty z procesu otrzymała ze źródeł sądowych, a są wśród nich m.in. pozew, wyrok sądu I instancji i apelacja Śpiewaka. Jak relacjonuje "GW", prawniczka po publikowaniu przez Śpiewaka informacji na temat reprywatyzacji kamienicy przy ul. Joteyki 13 oraz m.in. jego wpisie na Twitterze z października 2017 roku, w którym pisał, że "córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 r. metodą na 118-letniego kuratora kamienicę na Ochocie", wezwała go do zaprzestania rozpowszechniania nieprawdy. Co jest w aktach? "Wyborcza" przywołuje także tłumaczenia Górnikowskiej w mediach, które znalazły się też w aktach. "Od 2008 r. była kuratorem Aleksandra Piekarskiego, właściciela połowy budynku. Była świeżo po aplikacji adwokackiej. O przyjęcie kurateli poprosił ją kolega pracujący w kancelarii krakowskiego prawnika Roberta Porwisza" - czytamy. Porwisz reprezentował żyjących spadkobierców części kamienicy, a ustalenie losów Piekarskiego były konieczne do jej przejęcia. Trwało to do grudnia 2011 roku - wskazuje dziennik. Ustalono, że Piekarski zmarł w 1959 r. i odnaleziono spadkobierców. W listopadzie 2011 r. pierwszy z nich wniósł o uchylenie kurateli. W grudniu 2011 rola Górnikowskiej się skończyła, a za kuratelę nad częścią spadku dostała 150 zł brutto" - czytamy. Śpiewak odrzuca ugodę Górnikowska, w związku z zarzutami artykułowanymi przez Śpiewaka, złożyła prywatny akt oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego. "W sądzie aktywista odrzuca ugodę, mimo że Górnikowska chce tylko zaprzestania pomówień oraz przeprosin na Twitterze i Facebooku" - pisze "Wyborcza". Według dziennika w trakcie procesu Śpiewak "znacznie ograniczył swoje zarzuty". "Jak stwierdza, Górnikowska 'przekroczyła swoje uprawnienia jako kurator przez to, że szukała spadkobiercy aż trzy lata i dokonywała podwyżek czynszu, do czego nie miała uprawnień'" - czytamy. Co stwierdził sąd? Sąd w wyroku pierwszej instancji - pisze "Wyborcza" - stwierdził, że w sprawie kluczowa była kwestia prawdziwości zarzutów Śpiewaka i wskazał, że w swoich wypowiedziach działacz miejski przedstawił fakty, które w rzeczywistości nie miały miejsca. W wyroku napisano m.in.: "Reprywatyzacja w Warszawie budzi kontrowersje społeczne, prawdą jest też, że na ten proceder zwrócił uwagę Jan Śpiewak, nie oznacza to jednak uprawnienia Jana Śpiewaka do formułowania niesprawdzonych zarzutów pod adresem Bogumiły Górnikowskiej". Jak czytamy, sąd stwierdził ponadto: "Jan Śpiewak, nie dysponując wiarygodnymi dowodami, zarzucił nadużycie wykonywanego zawodu w procesie zwrotu kamienic w ramach reprywatyzacji warszawskiej. Uczynił to, wykorzystując swój autorytet jako społecznika, który ujawnił nieprawidłowości przy prywatyzacji, i kierując się doraźną korzyścią związaną z dyskredytowaniem Bogumiły Górnikowskiej". "Nie upierał się już, że mówił prawdę" "Składając apelację, aktywista nie upierał się już, że mówił prawdę. Bronił się, że jego oskarżenia były 'wyłącznie opiniami' i 'hipotezami'. Jak pisał, 'kluczowe inkryminowane sformułowania nie stanowiły zdań w sensie logicznym. Nie przedstawiały informacji, ale jedynie opinie. Ich odbiorców miały sprowokować do krytycznej oceny podstawowych problemów życia publicznego, zostawiając im jednocześnie pole do interpretacji'" - czytamy w dzienniku. Jak pisze "Wyborcza", Śpiewak stwierdził, że atakując Górnikowską, "posługiwał się oczywistymi skrótami myślowymi oraz sformułowaniami, które nie mają jednoznacznych desygnatów i podlegają swobodnej interpretacji". "Jak zapewniał, 'nigdy nie twierdził, że (Górnikowska) popełniła jakiekolwiek przestępstwo'".