29 lutego o szóstej rano pod drzwiami prywatnego mieszkania Adama Tarnowskiego w Krakowie, naukowca z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, zjawiła się policja. Funkcjonariusze działali na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, które prowadzi dochodzenie w sprawie przecieku treści ekspertyzy analizującej zapis rozmów z kokpitu tu-154, do radia RFM FM. "Policjanci zabrali laptopa i przenośne dyski z danymi. Drugi komputer, którego używał ekspert, funkcjonariusze zabezpieczyli w siedzibie Instytutu w Warszawie. Zabrali też stamtąd dokumenty ze śledztwa smoleńskiego, ekspertyzy czarnych skrzynek i skopiowali pocztę służbową" - informuje "GW". Prokuratura podejrzewa właśnie Tarnowskiego, bo jak wynika z uzasadnienia decyzji o przeszukaniu, w dniu publikacji przez radio treści stenogramów z kokpitu, był on jedną z nielicznych osób, które miały do niego dostęp. Jak czytamy w "GW", śledczy pytali głównie o to, kto naciskał na eksperta, by ten rozpoznał głos gen. Błasika. Tarnowski potwierdza fakt przeszukań i przesłuchań. Więcej o sprawie w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".