Reklama

"GW" o zeznaniach Birgfellnera. "Kaczyński z kopertą"

"Gazeta Wyborcza" opisuje nowe szczegóły zeznać przed prokuraturą austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, które "nieoficjalnie poznała".

Podczas przesłuchania w prokuraturze 13 marca Birgfellner miał opowiedzieć o "kopercie dla księdza" (pierwszy raz wspomniał o niej podczas przesłuchania 11 lutego). Zeznał, że 7 lutego 2018 roku przywiózł do centrali PiS 50 tys. zł. w gotówce - podaje gazeta. Jak czytamy, do wypłacenia tej kwoty miał go namówić Jarosław Kaczyński.

Pieniądze miały trafić do ks. Sawicza, członka Rady Fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Po otrzymaniu gotówki, ksiądz miał podpisać uchwałę rady, umożliwiającą rozpoczęcie inwestycji przy ul. Srebrnej.

Reklama

"Przekazałem kopertę, pan Kaczyński z kopertą wszedł do swojego pokoju, gdzie pan Sawicz już siedział. Gdzieś ok. 20 minut później pan Sawicz wyszedł, jeszcze wydaje mi się, siedział koło pani Basi, podaliśmy sobie dłonie i ponownie weszliśmy z panem Kaczyńskim do pokoju" - cytuje zeznania Austriaka "Gazeta Wyborcza". "Wtedy poinformowano mnie, że podpis został złożony, i wydaje mi się, że wtedy tę uchwałę przekazał" - miał mówić Birgfellner.

Taśmy Kaczyńskiego

Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy.

W połowie lutego "Gazeta Wyborcza" podała, że Birgfellner zeznał w prokuraturze, iż Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna; chodziło o budowę drapaczy chmur w Warszawie.

Prokuratura oświadczała z kolei jeszcze w lutym, że czynności podejmowane przez Birgfellnera i jego adwokatów wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych.

INTERIA.PL/PAP

Reklama

Reklama

Reklama