Konieczność weryfikacji dotyczy nawet emerytów i rencistów, którym świadczenia wypłaca ZUS i KRUS, a także tych, którym bezpłatne leczenie należy się z mocy prawa, jak kobiety w ciąży i w czasie połogu oraz dzieci. Tych ostatnich często nie ma w eWUŚ, bo rodzice nie zgłosili w zakładzie pracy, że mają być objęte ubezpieczeniem. Jeśli teraz pociechy znajdą się w szpitalu, to ich rodzice będą musieli codziennie składać osobne oświadczenie o prawie do bezpłatnego leczenia. Szpitale mają jeszcze jeden kłopot. Jeśli pacjenta nie ma w eWUŚ, to nie wiadomo, jak zaznaczać w elektronicznych sprawozdaniach z leczenia słanych do NFZ, że chory złożył oświadczenie albo przedstawił druk potwierdzający, iż firma opłaca mu składki. "W dodatku ten druk jest ważny 60 dni, ale do sprawozdania i tak trzeba codziennie wpisywać, że on jest. To absurd, który pokazuje, jak bardzo przepisy są niespójne" - komentuje dla "GW" Marek Balicki, były minister zdrowia i szef Szpitala Wolskiego w Warszawie. Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców - eWUŚ ruszyła od 1 stycznia. Wystarczy dowód osobisty i numer PESEL, aby rejestratorka w przychodni lub szpitalu online mogła sprawdzić, czy pacjent jest ubezpieczony, a tym samym ma uprawnienia do leczenia. NFZ ostrzega, że mogą sporadycznie zdarzyć się przypadki, że ktoś nie figuruje w rejestrze, chociaż jest ubezpieczony. Wtedy pacjenci mogą złożyć pisemne oświadczenie, które jest później weryfikowane przez NFZ. Na początku funkcjonowania elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców warto mieć przy sobie na wszelki wypadek dowód ubezpieczenia lub druk RMUA. Nowy system ma sprawić, że rejestracja do lekarza będzie łatwiejsza i szybsza. Pozwoli również zweryfikować ilość nieubezpieczonych pacjentów w Polsce. Obecnie Ministerstwo Zdrowia szacuje, że 1 proc. Polaków nie posiada uprawnień do korzystania z publicznej służby zdrowia.