Chodzi o sprawę willi w Kazimierzu Dolnym. Temat nieoczekiwanie wrócił po reportażu TVN - "Spowiedź agenta Tomka". "Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście nigdy takiego przeświadczenia nie powziąłem, a moje notatki i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych" - oświadczył Tomasz Kaczmarek, były agent CBA. "Gazeta Wyborcza" przypomina, że w czerwcu 2014 r. Sejm głosami PiS, ale także części posłów koalicji PO-PSL nie zgodził się na postawienie Kamińskiemu - byłemu szefowi CBA - zarzutów związanych z operacją "Krystyna", która dotyczyła właśnie willi w Kazimierzu. Teraz gazeta ujawnia, co prokuratura zarzucała Kamińskiemu. Miał on usłyszeć 39 zarzutów: 37 miało dotyczyć nielegalnych podsłuchów. Ponadto prokuratura chciała oskarżyć Kamińskiego o fałszywe zawiadomienie prokuratora generalnego o popełnieniu czynu kryminalnego oraz złamanie przepisów przy zakupie kontrolowanym domu w Kazimierzu Dolnym. Według śledczych Kamiński nie miał "podstaw faktycznych i prawnych" do ścigania Kwaśniewskich i przekroczył swoje uprawnienia, domagając się założenia podsłuchów Jolancie Kwaśniewskiej i trzem innym osobom. Prokuratura twierdziła, iż Kamiński w uzasadnieniach tych wniosków podawał niezgodne z prawdą ustalenia. Mariusz Kamiński zarzutów jednak nie usłyszał. Na zamkniętym posiedzeniu Sejmu zdołał przekonać posłów do swoich racji. Dowodził, że Kwaśniewscy za "brudne pieniądze" kupili dom w Kazimierzu metodą "na słupa", czego dowodzić miała nagrana rozmowa Jolanty Kwaśniewskiej. Śledztwo w sprawie majątku Kwaśniewskich wciąż się toczy - prowadzi je prokuratura w Katowicach. Więcej w "Gazecie Wyborczej"