Chodzi o sytuację z 20 grudnia, gdy pełniąca obowiązki prezesa TK Julia Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne sędziów TK, by głosować nad kandydatami na następcę Andrzeja Rzeplińskiego, dotychczasowego prezesa TK. Wybrany przez Sejm obecnej kadencji Piotr Pszczółkowski, razem z sędziami wybranymi przez Sejmy poprzednich kadencji, odmówił jednak głosowania nad kandydaturami. Pozostali sędziowie, powołując się na świeżo podpisaną przez prezydenta "ustawę przejściową", wyłonili dwoje kandydatów: Mariusza Muszyńskiego i Julię Przyłębską. Problem polega na tym - jak wskazuje w rozmowie z "GW" konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski - że Zgromadzenie Ogólne, zgodnie z "ustawą przejściową", powinno było oddzielnie przegłosować większością głosów uchwałę o przedstawieniu kandydatów na prezesa TK prezydentowi. Tego nie zrobiono, ponieważ, jak spekuluje gazeta, "starzy" sędziowie TK razem z Piotrem Pszczółkowskim mieli podczas Zgromadzenia większość. Dlaczego sędzia Pszczółkowski się zbuntował? Jak wynika z protokołu, jego zdaniem nieobecność sędziego Stanisława Rymara uniemożliwiała wyłonienie kandydatów przed wejściem w życie nowej ustawy o TK 3 stycznia (powoływał się przy tym na zapisy "ustawy przejściowej"). W tej sytuacji Julia Przyłębska uznała samo głosowanie nad kandydaturami jako głosowanie nad wspomnianą uchwałą. Prezydentowi przedstawiła ją nie z podpisami sędziów Zgromadzenia Ogólnego, ale z własnym, jako "przewodnicząca Zgromadzenia". Zdaniem dr Piotrowskiego kandydatów wyłoniono z naruszeniem "ustawy wprowadzającej ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK oraz ustawę o statusie sędziów TK" (dla uproszczenia nazywaliśmy ją wyżej "ustawą przejściową"). Więcej w "Gazecie Wyborczej" Komunikat TK w odpowiedzi na artykuł Trybunał Konstytucyjny, w związku z powyższymi informacji, opublikował następujący komunikat: "Trybunał Konstytucyjny informuje, że (...) artykuł pt. "Prezes Trybunału Konstytucyjnego nielegalna? Złamała przepisy, które uchwalił PiS" zawiera nieprawdziwe informacje. Treść artykułu stanowi manipulację danych przekazanych redakcji w ramach dostępu do informacji publicznej przez Biuro Trybunału. Podejmując próbę dyskredytacji Prezesa TK, autorka dla uzasadnienia swoich tez przywołuje rozwiązania zawarte w przepisach, które nie weszły w życie w dniu przeprowadzania wyboru kandydatów na Prezesa TK. Pomija natomiast faktyczne podstawy prawne służące zwołaniu Zgromadzenia Ogólnego i przeprowadzeniu wyboru kandydatów, a także określające procedurę przyjęcia uchwały i jej wymogi formalne".