W piątek premier Donald Tusk zapowiedział wydłużenie urlopu macierzyńskiego do roku. W poniedziałek minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił, że projekt założeń do przepisów będzie gotowy w ciągu ok. dwóch tygodni. - Dzisiaj już trudno jest powrócić kobietom do pracy z urlopu czy macierzyńskiego, czy wychowawczego - powiedział Guz pytany o propozycje rządu. Ocenił też, że nie rozwiązują one problemu i mogą doprowadzić do tego, że pracodawcy nie będą dawali kobietom podwyżek wynagrodzeń. Według przewodniczącego OPZZ, jeśli rząd ma pieniądze na pomoc, powinien spytać, czego oczekują kobiety. Wyliczał, że pieniądze można by przeznaczyć na podniesienie zasiłków rodzinnych albo na przedszkola i żłobki; może na zmiany w podatkach, np. kwotę wolną od podatku na dzieci. Jego zdaniem do macierzyństwa należy zachęcać szeroko rozumianą pomocą społeczną i świadczeniami, nie tylko urlopami. Guz powiedział, że premier też w żadnym stopniu nie rozwiązał problemu tzw. umów śmieciowych. W piątek Tusk oświadczył, że nie będzie decyzji o obciążaniu tzw. umów śmieciowych składkami na ZUS. Premier tłumaczył, że czas, "w którym Polacy każdego dnia troszczą się o to, aby utrzymać pracę, to nie jest czas, aby podrażać koszta pracy w żadnym wymiarze". - Podchodzimy do tego z dużą rezerwą - powiedział Guz. - Nie jest to załatwienie sprawy, chociaż dobrze, że rząd zaczął myśleć o polityce społecznej - podsumował przewodniczący OPZZ. Obecnie urlop macierzyński wynosi 24 tygodnie - 20 tygodni urlopu podstawowego i cztery tygodnie dodatkowego (od 2014 r. - sześć tygodni). Po 14 tygodniach matka może wrócić do pracy, a pozostałą część urlopu przekazać ojcu. Oprócz tego są dwa tygodnie urlopu ojcowskiego, które może wykorzystać tylko ojciec.