Były poseł PO Jan Rokita zostanie prawdopodobnie ukarany grzywną za lutowy incydent w samolocie Lufthansy na lotnisku w Monachium - dowiedziała się w prokuraturze w Landshut w Bawarii. Praca nad tą sprawą dobiega końca i w najbliższych dniach prawdopodobnie zostanie wydany sądowy nakaz karny wobec Jana Rokity, któremu formalnie zarzucono zakłócenie miru domowego. Za wykroczenie takie niemieckie prawo przewiduje karę grzywny, a także pozbawienia wolności. Incydent z udziałem byłego polityka nie był jednak na tyle poważny, by groziło mu więzienie - przyznał rozmówca . Wysokość grzywny szacowana jest na podstawie dochodów osoby winnej wykroczenia oraz wysokości ewentualnych szkód, jakie spowodowała. Jan Rokita nie musi jednak zaakceptować pisemnego sądowego nakazu karnego z orzeczeniem grzywny. Jeśli tak uczyni, dojdzie do rozprawy przed sądem. Do incydentu w samolocie z udziałem Jana i Nelly Rokitów doszło w lutym tego roku. Policja wyprowadziła byłego polityka skutego kajdankami z gotowej do startu maszyny Lufthansy, mającej lecieć z Monachium do Krakowa. Według policji przyczyną interwencji była kłótnia Rokity ze stewardessą, która stanowczo upomniała go, żeby zapiął pas. Rokita uparcie odmawiał, a w końcu miał odepchnąć stewardessę. Pilot uznał, że pasażer stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu, i nakazał Rokicie opuszczenie samolotu. Gdy ten odmówił, na pokład wezwano policję, która - jak relacjonował po zajściu jej przedstawiciel - wobec oporu pasażera zmuszona była użyć przymusu i na krótko zakuć pasażera w kajdanki. Rokitowie wyjaśniali z kolei, że do zdarzenie doszło, gdy b. poseł przełożył ich płaszcze w inne miejsce, ponieważ nie zmieściły się w schowku, do którego włożyła je stewardesa. Kiedy odmówił opuszczenia samolotu, "sprowadzono dość brutalną niemiecką policję ze wszystkimi konsekwencjami". Według relacji J. Rokity funkcjonariusze szydzili z niego i wyzywali, a także próbowali wyłudzić 8 tysięcy euro. Małżeństwo spędziło noc na komisariacie policji. Konsulat w Monachium udzielił Janowi i Nelly Rokitom pomocy oraz poręczył za byłego posła, dzięki czemu prokuratura zrezygnowała z kaucji.