Schetyna, który był w piątek gościem radia Zet, pytany o uchwałę trzech izb SN, ocenił, że mamy do czynienia z "totalnym chaosem". "Teraz widać, że będziemy w kilku rzeczywistościach równolegle. Nie wiadomo, czy ci sędziowie, którzy będę orzekać, a zostali wybrani przez ten nowy KRS, czy mają do tego prawo, czy nie" - podkreślił. "Minister sprawiedliwości będzie mówił, że tak, a Sąd Najwyższy będzie potwierdzał, że nie" - dodał lider PO. Według niego, "jest to efekt dalszego etapu konfliktu między tą władzą, tym rządem, tym ministrem sprawiedliwości, a wcześniej Trybunałem Konstytucyjnym, a teraz Sądem Najwyższym". "Racja jest po stronie demokracji" Na pytanie, jakie jest wyjście z tej sytuacji, Schetyna odparł, że w normalnym kraju taka informacja z Sądu Najwyższego, decyzja wynikająca z pracy trzech połączonych izb, zostałaby przyjęta. "Do namysłu, do analizy, przede wszystkim pracy nad tym, żeby wyjść z tego kryzysu. A tutaj mieliśmy konferencję prasową w Sejmie przy schodach, podczas której minister Ziobro powiedział, że nie przyjmuje tego do wiadomości i to jest nieważne" - mówił szef PO. "Racja jest po stronie demokracji, praworządności i niezawisłości sędziowskiej i niezależności sędziów. Tak po prostu wymyślona została demokracja. I jeżeli ktoś szanuje wolność, to musi uszanować ten trójpodział, jeżeli tego nie robi, to znaczy, że jest wrogiem wolności" - podkreślił Schetyna. Decyzja w sprawie nowej KRS W czwartek sędziowie Sądu Najwyższego odpowiedzieli na zagadnienie prawne, dotyczące rozbieżności w orzecznictwie SN i udziału w składach sędziowskich osób wyłonionych przez Krajową Radę Sądownictwa w nowym składzie i statusu takich sędziów. Według SN, skład sądu jest nienależyty, gdy znajduje się w nim sędzia wyłoniony przez KRS w obecnym składzie. Uchwała nie ma zastosowania do orzeczeń wydanych przez sądy przed dniem jej podjęcia, ani do rozpoczętych już postępowań karnych. Wyjątkiem są orzeczenia Izby Dyscyplinarnej SN bez względu na datę ich wydania.