"Beata Szydło w listopadzie zeszłego roku deklarowała, że będzie realizować wcześniejsze porozumienie w sprawie uchodźców, zatem te kilkadziesiąt osób zainteresowanych przybyciem do Polski przyjmie właśnie jej rząd. Jeśli tego nie zrobi, to polskiemu rządowi będą grozić ogromne kary finansowe" - powiedział Schetyna na konferencji prasowej w Łodzi. Lider PO przypomniał, że ustalenia rządu premier Ewy Kopacz z jesieni 2015 roku dotyczyły przyjęcia 6,9 tys. wskazanych i zaakceptowanych przez polskie służby uchodźców z Syrii, którzy opuścili swój kraj z powodu trwającej tam wojny. "Obecnie rozmawiamy już nie o tysiącach, lecz o kilkudziesięciu osobach, które są w stanie i chcą do Polski przyjechać - to matki z dziećmi, które mogą być relokowane z obozu w Grecji i we Włoszech" - dodał. Zdaniem Schetyny, umowa powinna być dotrzymana, a sukcesem rządu premier Kopacz było to, że udało się obronić Polskę przed narzuconymi kwotami uchodźców. "Był to trudny bój na posiedzeniu Rady Europejskiej, to że możemy wskazywać i wybierać te osoby, możemy decydować, że będą to kobiety i dzieci, to stwarza dla nas korzystną sytuację" - powiedział Schetyna. Lider PO podkreślił, że po 2015 roku prawo europejskie zmieniło się i uchodźcy, którzy deklarują chęć przyjazdu do konkretnego kraju, muszą w nim pozostać. "Uzyskują w nim azyl i nie mogą zmieniać miejsca zamieszkania. Zatem nie będzie sytuacji, że uchodźcy, którzy przyjeżdżali do Polski wyjeżdżali będą potem do Niemiec. Według obecnego prawa tracą wówczas prawo do zasiłku. Tym bardziej drastycznie spadła liczba deklarujących chęć przyjazdu do Polski - to kilkadziesiąt osób" - zaznaczył. Dodał też, że jeżeli premier Szydło, czy minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak "straszą dziesiątkami tysięcy terrorystów, którzy do Polski przyjadą, to po prostu nie wiedzą, co mówią". Zdaniem Schetyny, polski rząd nie może ignorować kwestii kar finansowych grożących za nieprzyjęcie uchodźców. "22-23 czerwca odbędzie się posiedzenie Rady Europejskiej na Malcie i przyjęcie nowego prawa azylowego. To prawo UE, nas jako członka UE obowiązujące. Trzeba być przy stole, rozmawiać, a nie obrażać się - a taka jest polityka PiS. Na tym traci obraz naszego kraju, to szkodzi pozycji politycznej Polski" - zaznaczył Schetyna. We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Gracji. Rząd Ewy Kopacz zaakceptował unijną decyzję o podziale uchodźców, docierających do Europy. Polsce miało przypaść ponad 6 tys. uchodźców. Termin na zakończenie relokacji wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych. Komisja Europejska zagroziła we wtorek rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli Polska, Węgry i Austria do czerwca nie przystąpią do relokacji uchodźców. KE przypomniała, że te trzy kraje nie relokowały dotychczas ani jednej osoby. Również we wtorek premier Szydło oświadczyła, że nie ma w tej chwili możliwości, by do Polski byli przyjmowani uchodźcy; nie zgodzimy się na narzucanie Polsce, ani innym krajom członkowskim jakichkolwiek przymusowych kwot dotyczących uchodźców - zapowiedziała.