W czwartek PO ogłosiła, że idzie do jesiennych wyborów parlamentarnych jako Koalicja Obywatelska (razem z Nowoczesną i Inicjatywą Polską). W "nowej formule politycznej ekspresji" nie znalazło się miejsce dla SLD. W rozmowie z "GW" Grzegorz Schetyna unika odpowiedzi na pytanie, czy ma sobie coś do zarzucenia w związku z tym, że nie udało się zbudować szerokiego bloku po stronie opozycji. Zaznacza, że decyzja PSL o opuszczeniu Koalicji Europejskiej "stworzyła nową sytuację". "Władysław Kosiniak-Kamysz podjął decyzję o opuszczeniu koalicji. Nie rozumiem tej decyzji, bo uważałem i mówiłem o tym bardzo jasno - trzeba wzmacniać i rozszerzać zjednoczoną opozycję. Trzeba tej formule dać szansę. PSL jej nie dał, w żadnym wariancie. Także w wariancie koalicji Platforma-PSL" - mówi lider PO. Dopytywany o to, czy po stronie opozycji "będzie jakiś pakt o nieagresji", stwierdza, że "przynajmniej w Senacie powinniśmy stworzyć formułę niekonfrontacyjną, która wyeliminuje możliwość walki kandydatów partii opozycyjnych, żeby nie doprowadzić do takiej sytuacji, która miała miejsce w 2015 roku, że opozycja przedstawiała swoich kandydatów i prowadziła swoje kampanie, wygrywali bardzo często kandydaci PiS. Tego trzeba uniknąć" - mówi.Schetyna odniósł się też w rozmowie z dziennikiem do padających w kuluarach oskarżeń o to, że prowadził grę sprowadzającą się do tego, że wcale nie chce wygrać, tylko przeczekać aż PiS osłabnie i wtedy uderzyć. "To jest śmieszne i niesprawiedliwe. To nie jest zgodne z moim charakterem" - odpowiada."Mógłbym inaczej konstruować listy do Parlamentu Europejskiego, nie kalkulowałem. Mógłbym inaczej konstruować listy do samorządu. Tak samo teraz, nie jest tak, że my będziemy narzucać, że my będziemy robić to pod wynik Platformy Obywatelskiej. Będziemy robić wszystko, by Koalicja Obywatelska wygrała i żeby zatrzymała demolujący polską politykę i Polskę PiS" - podkreśla Schetyna.Na pytanie, czy chce być premierem, lider PO mówi: "Chcę wygrać z PiS". Więcej w "Gazecie Wyborczej".