Napieralski niespodziewanie został kandydatem SLD na prezydenta po tym, jak wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński zginął 10 kwietnia w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. W pierwszych dniach po tragedii, wśród potencjalnych następców Szmajdzińskiego, politycy Sojuszu najczęściej wymieniali nazwiska: b. szefa Kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego, posła Ryszarda Kalisza oraz b. szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, eurodeputowanego Marka Siwca. "Patrzę daleko w przyszłość" - Powiedziałem "tak". Jestem politykiem młodego pokolenia, (...) który chciałby, aby polityka uprawiana w Polsce była inna - merytoryczna, aby standardy, które funkcjonują w polityce dotyczyły sporu wokół spraw, a nie wokół ludzi, aby nie szukać haków, swar, nie atakować się nawzajem, ale spierać, czasami nawet kłócić, o ważne sprawy dla Polski - tak kilkanaście dni temu Napieralski uzasadniał swą decyzję o starcie w wyborach. - Patrzę daleko w przyszłość. Przyszłość jest dla mnie najważniejsza. Patrzę w przyszłość między innymi, dlatego że mam bardzo małe córki i wiem, że jeżeli będziemy podejmowali w parlamencie polskim i wszystkich ważnych urzędach w państwie, w każdym miejscu ważne decyzje, to przyszłość nie tylko tych dwóch małych dziewczynek - Ali i Oli, ale również każdego Polaka będzie o wiele lepsza. Ja w to głęboko wierzę - deklarował szef SLD. Inni politycy partii podkreślają przede wszystkim odpowiedzialność jaką wykazał się ich przewodniczący decydując się na udział w wyborach prezydenckich. - Grzegorz bardzo zaimponował mi tą decyzją. Była to dla niego decyzja niewątpliwie bardzo trudna - będzie prowadził kampanię w sytuacji nadzwyczajnej dla Sojuszu, gdzie przyszło mu zastąpić najlepszego z najlepszych. Dobry szef partii jednak - taki, który bierze odpowiedzialność za swoją formację, ale także za całą lewicę w Polsce, musiał podjąć taką decyzję - komentowała wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska. Najmłodszy kandydat Napieralski urodził się 18 marca 1974 roku w Szczecinie. W 2000 r. ukończył studia politologiczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Szczecińskiego; ma dwie specjalizacje: integrację europejską oraz administrację i marketing polityczny. Polityką zainteresował się jednak dużo wcześniej - w 1995 r., jako 21-latek, wstąpił do ówczesnej Socjaldemokracji Rzeczpospolitej Polskiej. Tam aktywnie działał m.in. w młodzieżówce SdRP - Frakcji Młodych. Szybko piął się po szczeblach partyjnej kariery: w latach 1995-1999 pełnił funkcję sekretarza SdRP w Szczecinie; następnie - po przekształceniu SdRP w SLD - został szefem Sojuszu w Zachodniopomorskiem, a także sekretarzem Rady Krajowej partii. W tym czasie pracował m.in. w szczecińskiej Stoczni i Zakładach Graficznych "Kema". W latach 1998-1999 był z kolei kierownikiem ds. promocji w firmie "Reemtsma Polska" S.A. Społecznie pełnił też funkcję asystenta szczecińskich posłów - najpierw Bogusława Liberadzkiego, a później Jacka Piechoty. Kariera posła i nieoczekiwany wybór W latach 2002-2004 był doradcą wojewody w Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim, zasiadał też w szczecińskiej Radzie Miasta. W 2001 r. bezskutecznie ubiegał się o mandat poselski. Trzy lata później dostał się jednak do Sejmu - zajął tam miejsce Liberadzkiego, który został eurodeputowanym. Napieralski posłem jest do dziś - obecnie zasiada w Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. W roku 2004 był już wiceszefem SLD, a na konwencji 29 maja 2005 r. - po ustąpieniu ówczesnego kierownictwa Sojuszu z b. premierem Józefem Oleksym na czele - nieoczekiwanie został wybrany sekretarzem generalnym partii. Nowym przewodniczącym SLD został z kolei jego rówieśnik (obaj mieli wtedy po 31 lat) - ówczesny minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Sam Napieralski tak w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wspominał okoliczności tego wyboru: - Przyszło do mnie kilka osób. Mówiły, że jest problem z obsadą tego stanowiska (sekretarza generalnego - red.). Próbowano nakłonić Wojtka (Olejniczaka), by kandydował na szefa SLD, i potrzebny był kandydat na sekretarza, którego on by zaakceptował. Ja nie byłem specjalnie zainteresowany. Byłem wiceprzewodniczącym partii, szefem rady wojewódzkiej. Miałem dostęp do centralnych mediów. Nie potrzebowałem więcej zaszczytów. Napieralski vs Olejniczak Napieralski mimo to zgodził się zostać sekretarzem generalnym Sojuszu i początkowo jego współpraca z Olejniczakiem układała się bardzo dobrze; jako młodzi liderzy mieli odbudować pozycję targanej przez afery i wewnętrzne konflikty partii. Z czasem jednak drogi obu polityków zaczęły się rozchodzić i na wiosnę 2008 roku Napieralski ogłosił, że na majowym kongresie zamierza ubiegać się o przywództwo w Sojuszu. - Był taki moment, kiedy doszedłem do wniosku, że nasze (moje i Olejniczaka - red.) wizje są inne. Postanowiłem więc w sposób otwarty zakomunikować, że - skoro idą wybory w partii - wystartuję - wspominał szef Sojuszu na łamach "GW". 31 maja 2008 r. Napieralski pokonał ówczesnego przewodniczącego stosunkiem głosów 231 do 210. - Chcę, by Sojusz Lewicy Demokratycznej był bardziej lewicowy, bardziej demokratyczny i był bardziej Sojuszem - mówił nowy przewodniczący tuż po wyborze. Jak deklarował, SLD pod jego przewodnictwem będzie "bardziej waleczne, konsekwentne i mniej bojaźliwe". Zapewniał, że partia znów zacznie wygrywać wybory. Era LiD Słowa Napieralskiego były m.in. aluzją do centrolewicowego projektu "Lewicy i Demokratów". LiD powstał przed wyborami samorządowymi 2006 roku jako koalicja SLD, SdPl, Unii Pracy i Partii Demokratycznej - demokraci.pl. Po przyspieszonych wyborach 2007 roku, kiedy to LiD uzyskał wynik poniżej oczekiwań - 13,15 proc. (dało to koalicji 53 mandaty w Sejmie i żadnego w Senacie), w Sojuszu podniosły się głosy mówiące o konieczności zerwania współpracy z PD. Krytycy, do których należał m.in. Napieralski, uważali, że Sojusz powinien porzucić koncepcję "centrolewu" i wrócić do swych socjalnych korzeni. Na głosy te nie pozostał obojętny Olejniczak, który sam postanowił o zerwaniu współpracy z Demokratami. Ogłosił to na posiedzeniu Rady Krajowej SLD 29 marca 2008 r. Na znak protestu przeciwko tej decyzji z koalicji wystąpiła też kierowana przez Marka Borowskiego SdPl. Współpracę z Sojuszem utrzymała jedynie Unia Pracy. Rozpadł się również klub LiD w Sejmie - odeszli z niego posłowie SdPl i PD, a nową frakcję, którą tworzyli członkowie SLD, nazwano klubem Lewicy. Za trzecim razem Po zwycięstwie na majowym kongresie Sojuszu, Napieralski postanowił też przejąć od Olejniczaka kierowanie klubem. Argumentował, że skoro klub parlamentarny jest "emanacją" partii, to oczywistym jest, że szef partii powinien łączyć obie funkcje. Po dwóch nieudanych próbach odwołania Olejniczaka, w październiku i grudniu 2008 r., Napieralski został w końcu wybrany szefem klubu Lewicy. Stało się to jednak dopiero w czerwcu 2009 r. po tym, jak Olejniczak dostał się do europarlamentu. Napieralski dał się do tej pory poznać jako zwolennik tej twardszej, bardziej lewicowej linii SLD. Opowiada się m.in. za liberalizacją prawa aborcyjnego, związkami partnerskimi, wyraźnym rozdziałem Kościoła od państwa. Napieralski często podkreśla, że jego politycznym autorytetem jest lewicowy premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero. Sympatia dla Jaruzelskiego Lider Sojuszu znany jest też ze swej sympatii do generała Wojciecha Jaruzelskiego, którego nie waha się nazywać bohaterem. Pytany z kolei w wywiadzie dla "GW" o to, jak wspomina PRL mówił: "(żyło się wtedy) przeciętnie. Nie doskwierał głód, było w co się ubrać, były książki w tornistrze. Duże poczucie bezpieczeństwa". - Często odwołuję się do moich dziadków, którzy po wojnie przybyli do Szczecina i odbudowywali to miasto - wodociągi, zakłady energetyczne. To byli uczciwi ludzie. Wypierając się PRL, musiałbym wyprzeć się ludzi, których kochałem - podkreślał Napieralski. PiS i "sprawny gracz" Przez część opinii publicznej szef SLD postrzegany jest jako zwolennik współpracy z PiS. W lipcu ubiegłego roku media donosiły, że w sprawie TVP i Polskiego Radia doszło do porozumienia między Napieralskim a prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, a SLD i PiS podzieliły się wpływami w publicznym radiu i telewizji. Wśród działaczy SLD Napieralski ma opinię sprawnego gracza - wie jak zjednać sobie ludzi, jak wygrywać wewnątrzpartyjną rywalizację. Do jego wad z kolei znajomi najczęściej zaliczają niepunktualność. Współpracownicy szefa Sojuszu żartują nawet, że w Europie są trzy strefy czasowe: czas wschodnioeuropejski, czas zachodnioeuropejski i "czas napieralski". Fan polityki i "Gwiezdnych wojen" Lider SLD politykę nie tylko pokochał sam, ale "zaraził" nią całą swoją rodzinę. Do SLD należy jego ojciec Bernard, a w Radzie Szczecina z ramienia Sojuszu zasiadają: brat Marcin Napieralski i szwagier Paweł Juras. Prywatnie Napieralski znany jest z zamiłowania do kina - lubi zwłaszcza "Gwiezdne wojny" i serię filmów o Jamesie Bondzie. Ma żonę Małgorzatę i dwie kilkuletnie córki - Alicję i Aleksandrę. Od kilku miesięcy mieszka w Warszawie. Konieczność przeprowadzki z rodzinnego Szczecina tłumaczył tym, że trudno pogodzić mu obowiązki partyjne i poselskie z życiem rodzinnym.