Dysproporcja w poziomie zarobków od lat działa na niekorzyść polskiego rynku pracy. Młodzi ludzie wyjeżdżają, bo zdają sobie sprawę, że na Zachodzie zarobią więcej, w znacznie krótszym czasie. - Dysproporcja w poziomie zarobków, zwłaszcza dla osób z technicznym wykształceniem, jest dużym problemem. Niewątpliwie to także wyzwanie dla polskiej gospodarki. Niedługo będzie w Polsce rynek pracownika, i to pracodawcy muszą dostosować się do tego, że pracowników będzie po prostu mniej. Luka w wynagrodzeniach (między Polską a krajami zachodnimi - przyp. red.) będzie jednak maleć - mówi Chłopek. Prezes NN PTE zwraca jednak uwagę na problemy demograficzne, z którymi będzie zmagać się Polska w najbliższych latach. - Z rynku pracy w skutek tego, że mamy taki a nie inny wiek emerytalny, a także ze względu na strukturę demograficzną zniknie 2 mln osób w perspektywie najbliższych lat. Liczba osób przechodzących na emeryturę będzie wyższa, niż dopiero wchodzących na rynek pracy. Można ten ubytek pokrywać tym, że coraz częściej będziemy angażowali ludzi starszych do pracy. Ten odsetek rośnie bardzo szybko - twierdzi Chłopek i dodaje, że kluczowe są także powroty do Polski osób, które wyjechały za pracą zagranicę. Przypomina także, że skutki brexitu nie będą sprzyjać temu, żeby na Wyspach zostać. Część może wrócić do Polski. Co nie oznacza, że luka w zapotrzebowaniu na pracowników (2 mln osób) zostanie w całości wypełniona. Pracownicy, zwłaszcza wysoko wyedukowani, będą mieli przewagę nad pracodawcami. Pojawia się kwestia tego, jak podejść do pracownika i zatrzymać go na dłużej w firmie. - Nie tylko płacą. To najprostszy środek, ale krótkotrwały. Partnerskie stosunki, dobre relacje pomiędzy bezpośrednim managerem a pracownikiem, odpowiedzialność za to, co się dzieje w firmie, czy wciąganie ich w jak najwięcej projektów, poszerzanie ich wiedzy - tylko wtedy młodzi pracownicy będą czuli, że mogą się rozwijać - mówi Interii Chłopek. - Erozja wiedzy w skutek odejścia jednej osoby jest czasami bardzo duża. Największe korporacje już wskazują na jedno z największych zagrożeń dla firmy, tj. brak możliwości zatrudnienia nowej osoby na miejsce tej, która odeszła w rozsądnym czasie i po rozsądnych kosztach - podkreśla Chłopek.