Grzegorz Braun w marcu został wykluczony ze składu sejmowej Komisji Obrony Narodowej oraz czterech podkomisji związanych z obronnością. Jak informuje "Rzeczpospolita", polityk Konfederacji nadal chodził na posiedzenia jako zwykły poseł. Poprzednie obrady, zaplanowane na 15 września, miały mieć charakter niejawny, ponieważ minister obrony miał mówić na temat zabezpieczenia funkcjonowania ludności w warunkach działań wojennych oraz gotowości mobilizacyjnej i bojowej polskiego wojska. Przedstawiciele MON mieli nawet stwierdzić, że kierownictwo nie przedstawi tych wrażliwych danych, jeżeli na sali będzie Grzegorz Braun. Przewodniczący komisji, poseł Michał Jach z PiS, ostatecznie zdecydował się odwołać jej wrześniowe posiedzenie. Podobny los ma czekać także październikowe obrady. Co zrobi Sejm? Wszyscy parlamentarzyści z mocy prawa (ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora - red.) mają dostęp do materiałów tajnych, nie musząc przy tym przechodzić drobiazgowej kontroli służb specjalnych, aby uzyskać poświadczenie bezpieczeństwa. Jak zaznacza "Rzeczpospolita" Grzegorz Braun, nawet nie będąc członkiem Komisji Obrony Narodowej, może zażądać wglądu do materiałów tajnych dotyczących bezpieczeństwa państwa i zapoznawać się z nimi w kancelarii tajnej Sejmu bez żadnych ograniczeń. - Poseł jawnie służący Rosji nie może mieć dostępu do informacji, które są podstawą naszego bezpieczeństwa. Ustawa nie przewidziała takiej sytuacji i mamy z tym ogromny problem - powiedział "Rzeczpospolitej" wiceprzewodniczący Komisji Obrony Narodowej, poseł PiS Bartosz Kownacki. Jego zdaniem jedyną możliwością jest nowelizacja. Potrzebne porozumienie ponad podziałami Biuro Analiz Sejmowych zostało poproszone o przygotowanie opinii na temat potencjalnej możliwości ograniczenia praw Grzegorzowi Braunowi. Ekspertyza ma być gotowa do połowy października. - Musimy zadbać o to, by "casus Brauna" nie spowodował w przyszłości, by pod byle pretekstem nie odbierano dostępu do informacji posłom opozycji. Dostęp do informacji jest fundamentem demokracji - stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Czesław Mroczek z PO. Zdaniem Bartosza Kownackiego z PiS w tej sprawie niezbędny jest ponadpartyjny konsensus. Z kolei Marek Rutka z Lewicy uważa, że "osoby wspierające zbrodniczy reżim powinny mieć zabrany dostęp do informacji, które mogą być przekazane wrogowi".