Grzegorek ocenił we wtorek na konferencji prasowej, że spotkała go "rzecz bez precedensu w polskim wymiarze sprawiedliwości". Dodał, że stał się ofiarą działań, które "miały na celu definitywne wyeliminowanie go z życia publicznego". W poniedziałek Sąd Okręgowy w Kielcach wymierzył Grzegorkowi rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata oraz 22,5 tys. zł grzywny. Zakazał mu też na cztery lata pełnienia kierowniczych stanowisk w służbie zdrowia. Kielecki sąd - orzekając w procesie odwoławczym - utrzymał też w mocy wyroki wydane w listopadzie 2009 roku przez sąd pierwszej instancji dla trojga współoskarżonych. Wszyscy oskarżeni apelowali o uniewinnienie. Sąd odwoławczy potwierdził winę Grzegorka odnośnie siedmiu zarzutów Prokuratury Okręgowej w Radomiu; czterech o charakterze korupcyjnym i trzech dotyczących poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Zarzuty dotyczą okresu od lipca 2001 roku do listopada 2003 r., kiedy Grzegorek był zastępcą dyrektora w skarżyskim ZOZ. Przyjął wówczas od przedstawicieli firmy Johnson&Johnson Polska korzyści majątkowe w kwocie ponad 22 tys. zł, w zamian za preferowanie przy zakupie nowoczesnych materiałów medycznych tej firmy. Byłego wiceministra obciążyły m.in. wypowiedzi współoskarżonego, b. dyrektora Agencji Turystycznej Terra Travel Andrzeja Gadomskiego. Mówił on w śledztwie, że Terra Travel kilka razy wystawiła dla Grzegorka fikcyjne faktury. Potem te zarzuty potwierdził przed Sądem Rejonowym w Skarżysku-Kamiennej, a następnie je odwołał. Faktury poświadczały, jak twierdził, wykonywanie przez Grzegorka dla firmy Johnson&Johnson szkoleń, seminarium i zjazdu dla lekarzy, które - zdaniem prokuratury - w rzeczywistości się nie odbyły. We wtorek na konferencji prasowej Grzegorek powołał się na orzeczenie Sądu Najwyższego i wykładnię Sądu Apelacyjnego w Krakowie (nie podał dat, kiedy zostały podjęte). - Jeżeli powodem oskarżenia, bądź postawienia zarzutu, jest pomówienie przez współoskarżonego - cytował z pamięci któryś z wymienionych tekstów - to taki dowód musi być potwierdzony bardzo szczegółową analizą i poparty innym dowodami; sam w sobie nie ma odpowiedniej wartości, aby człowieka skazać. Pod warunkiem, że takie zeznanie jest stałe, niezmienne i utrzymywane przez cały okres postępowania przygotowawczego i procesowego - podkreślił. Zdaniem Grzegorka stwierdzenie przez kielecki Sąd Okręgowy, że podstawą ustaleń faktycznych nie były wyjaśnienia Gadomskiego jest nieprawdziwe. Ponadto stanowi przekroczenie kompetencji sądu odwoławczego, ponieważ sąd pierwszej instancji - z którego wyrokiem zgodził się sąd apelacyjny - napisał w uzasadnieniu, że "ukoronowaniem ustaleń faktycznych, a tym samym podstawą, są wyjaśnienia Andrzeja Gadomskiego, ale tylko te, złożone w prokuraturze" - mówił. Grzegorek przedstawił dziennikarzom szereg własnych ocen i interpretacji materiału dowodowego w jego sprawie. Powołując się na nowe oświadczenie Gadomskiego, zarzucił kłamstwo biegłym w psychiatrii i psychologii, którzy wydali opinię o stanie zdrowia tego oskarżonego. Jak tłumaczył, we wrześniu zeszłego roku stwierdzili oni, że Gadomski jest od siedmiu miesięcy w abstynencji. Tymczasem Gadomski napisał mi w oświadczeniu, że informował biegłych podczas badania, iż poprzedniego dnia pił piwo - powiedział we wtorek Grzegorek. Były wiceminister odniósł się też do kompromitującego go zdjęcia, które opublikował w listopadzie 2008 r. "Fakt". Przedstawiało ono Grzegorka śpiącego na wznak na podłodze. Parlamentarzysta sugerował we wtorek, że krytycznego dnia "ktoś" podał mu pigułkę gwałtu, która spowodowała utratę świadomości. Jednak inaczej przedstawiał ten incydent wcześniej. 24 listopada 2008 roku powiedział reporterowi "Echa Dnia": "Byłem pod wpływem alkoholu; zasnąłem przed drzwiami mojego pokoju w hotelu sejmowym, jest mi wstyd". W uzasadnieniu wyroku, który zapadł w poniedziałek, sąd zaznaczył, że - wbrew sugestiom obrony - sprawa ta nie ma żadnych podtekstów politycznych ani nie jest próbą odwetu ze strony kogokolwiek. - Stanowiła ona w swoim przedmiocie przestępstwa pospolite, popełnione przez osoby zajmujące różne pozycje społeczne, ale będące ze sobą w dobrych kontaktach i w istocie kierujące się chęcią zysku - podsumował. Grzegorek w prowadzonym przeciw niemu postępowaniu karnym konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Przekonywał, że obciążające go wyjaśnienia podsądnego Gadomskiego są niewiarygodne, ponieważ na ich treść mogły rzutować przebyte przezeń udary mózgu oraz choroba alkoholowa. Na początku czerwca 2008 roku Grzegorek podał się do dymisji ze stanowiska wiceministra zdrowia. W lipcu zrezygnował z immunitetu poselskiego. Wcześniej - po odejściu z resortu - zawiesił członkostwo w PO i klubie tej partii. Jako skazany nie będzie mógł kandydować w nadchodzących wyborach parlamentarnych.