Platforma nie ma szans, bo, jak się to niegdyś mówiło w języku sprawozdawców sportowych, dała sobie narzucić ''warunki gry'', które podyktowało PiS. Donald Tusk, lider PO, może sobie mówić w wywiadach, że ''kompleks Kaczyńskiego'' ma nie on, tylko media nieprzychylne PiS, że nie ma ''warunków gry'' Kaczyńskiego, bo to, co robi ten rząd pod kierownictwem premiera od kilkunastu miesięcy, to jeden wielki chaos. To ostatnie spostrzeżenie jest trafne, ale chaos to może też być świadome mącenie, a wodę mąci się po to, aby łatwiej było w niej łapać ryby. Kaczyński to wie i to robi. Tusk ma oczy przysłonięte idealizmem i wiarą, że wyborca widzi chaos wprowadzony rozmyślnie przez PiS, sprzeciwi się temu i zagłosuje na Platformę. Nic bardziej mylnego. Potulny Tusk Najważniejszym ''warunkiem gry'', jaki Tusk przyjął pod dyktando PiS-u, to zgoda na przedterminowe wybory bez wcześniejszego powołania komisji śledczych, które wyjaśniłyby sprawę wykorzystywania przez PiS prokuratury i służb specjalnych do celów politycznych, z czym wiąże się śmierć Barbary Blidy oraz akcja CBA w ministerstwie rolnictwa. Na przyjęcie takiego scenariusza Tusk potulnie przystał. Oficjalnie lider PO twierdzi, że czas najwyższy odsunąć PiS od władzy, że państwo nie może dłużej tkwić w chaosie, który doprowadza je do katastrofy i czyni pośmiewiskiem na arenie międzynarodowej. Żeby rządzić, trzeba wygrać wybory Ale Tusk zapomina, że aby odsunąć PiS od władzy, trzeba wygrać wybory. Podczas kampanii wyborczej PiS będzie miał przy sobie i za sobą cały aparat państwa, czyli prokuraturę, służby specjalne, media publiczne i Radio Maryja, gdzie już od dłuższego czasu trwa festiwal sukcesów PiS w budowie ''odnowy moralnej'', jego ''walki z układem'' oraz prezentacja ludzi ''układu'' i postkomuny, którzy mu w tej walce rzucają kłody pod nogi. Tusk nie rozumie jednej podstawowej i oczywistej prawdy, że tkwi wśród ludzi, którzy myślą tak jak on, a to nie są wszyscy Polacy. Większość Polaków myśli tak, jak ocenia to PiS, bo PiS (o czym Tusk wie dobrze, bo sam na ten temat mówi) wydał wielkie pieniądze na przeprowadzenie na ogromną skalę badań, które pozwalają strategom precyzyjnie ocenić preferencje wyborcze przeciętnych Polaków. Ciemny lud to kupi Próbkę trafności owego rozpoznania mieliśmy ponad tydzień temu, kiedy to podlegli ministrowi Ziobrze prokuratorzy zaprezentowali ''kłamstwa'' Janusza Kaczmarka, bądź co bądź byłego prokuratora krajowego i szefa MSWiA. Specjaliści natychmiast zorientowali się, że owa słynna konferencja prasowa miała na celu jedynie zdyskredytowanie Kaczmarka w oczach przyszłych wyborców i odebranie mu wiarygodności. O pierwotnym oskarżeniu wobec ministra, że to on był sprawcą przecieku, o akcji CBA w ministerstwie rolnictwa niemal się nie mówiło. Skoncentrowano się jedynie na przekonaniu telewidzów, że kłamał, ponieważ twierdził, że spotkał się z Netzlem, nie zaś z Krauzem, a było odwrotnie. I przeciętny elektorat, który zupełnie nie orientuje się w perfidii kampanii wyborczych, tę medialną manipulację kupił.