Grzechy właścicieli psów. Behawiorystka z bezlitosną diagnozą
- Dopóki psy są niedopilnowane, zagrożenie jest wszędzie - mówi Interii behawiorystka Katarzyna Bargiełowska. Jej diagnoza jest bezlitosna dla właścicieli. Atak ze strony zwierzęcia to zawsze wina człowieka - podkreśla, wyliczając błędy, jakie nagminnie popełniają opiekunowie. To jednak czubek góry lodowej. - Dopóki nie będzie kar, mandatów, samowolka będzie trwać - ostrzega.

W skrócie
- Agresja psów wynika głównie z błędów właścicieli i braku odpowiedniej socjalizacji zwierząt.
- Do licznych pogryzień psów dochodzi najczęściej w domach, chociaż najczęściej nie są one zgłaszane ani nagłaśniane. Dlatego skala tych przypadków pozostaje nieznana.
- Specjaliści apelują o wprowadzenie testów dla przyszłych właścicieli psów oraz zwiększenie kontroli nad adopcją i szkoleniem zwierząt.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Nie opadły jeszcze emocje po informacji o śmierci 46-latka zagryzionego przez psy w Zielonej Górze, tymczasem w mediach pojawiają się kolejne doniesienia o atakach ze strony tych zwierząt.
Lokalny serwis bogatynia.info udostępnił w poniedziałek nagranie, na którym widać chłopca uciekającego przed trzema atakującymi go psami. Dziecku pomógł przejeżdżający obok kierowca.
Wcześniej, w piątek, w Karnicach (woj. łódzkie) znaleziono ciało 76-latka z widocznymi ranami kąsanymi. Służby ustalają, czy do śmierci mężczyzny doprowadziły psy odebrane właścicielce sąsiedniej posesji.
Agresja u zwierząt. "Konieczna zmiana mentalności"
- To zjawisko, które występuje od dawna i będzie występować jeszcze bardzo długo, dopóki nie dojdzie do znaczącej zmiany w ludzkiej mentalności - mówi o przypadkach pogryzień w rozmowie z Interią Katarzyna Bargiełowska, behawiorystka, założycielka Fundacji Akademia 4 Łapy działającej na rzecz profilaktyki pogryzień.
Według behawiorystki to nie w lasach czy na ulicach dochodzi najczęściej do pogryzień przez psy. - To dzieje się najczęściej w domach, ale nie jest zgłaszane - podkreśla.
Zdaniem behawiorystki wciąż borykamy się ze skutkami pandemii, która doprowadziła do braków socjalizacyjnych u psów. Brakuje też świadomości w głowach właścicieli.
- Niebezpiecznych sytuacji z psami będzie bardzo dużo, dopóki osoby, które stają się ich opiekunami, nie będą poddawane odpowiednim testom, w tym testom psychologicznym - ocenia ekspertka.
46-latek zagryziony przez psy. Ekspertka: Ze zwierzęciem trzeba odpowiednio pracować
O agresywnych psach słyszymy regularnie, ale tego samego określenia nie używa się już w odniesieniu do ich właścicieli. Tymczasem to właśnie opiekun w największym stopniu wpływa na zachowanie psa.
- Nie brakuje ludzi agresywnych, którzy tę agresję przekierowują na zwierzęta. Często obserwuję, jak człowiek, który sam przejawia tego typu zachowania, wraca do mnie kilkukrotnie z różnymi psami, różnych ras i każdy z nich jest agresywny - opisuje Bargiełowska.
Jak tłumaczy behawiorystka, "z łagodnego psa można zrobić agresywnego, tak samo, jak z agresywnego psa można zrobić takiego, który nie będzie zagrażał innym". Ale zasada jest jedna: Trzeba ze zwierzęciem odpowiednio pracować. I odpowiednio o nie dbać.
Ataki psów. Behawiorystka: Winę zawsze ponosi człowiek
Należałoby zacząć od absolutnych podstaw: odbywać odpowiednio długie spacery, nie zostawiać psa byt długo samego i prowadzić go tak, by nie zmuszać do interakcji ze zwierzęciem tych, którzy sobie tego nie życzą.
- Niestety w Polsce mamy za mało bezpiecznych wybiegów dla psów. Przez to ludzie decydują się wypuszczać je m.in. w lasach, co absolutnie nie powinno mieć miejsca. W przypadku psa z brakami socjalizacyjnymi nie wiadomo, jaki bodziec wyzwoli reakcję obronną. To właśnie dlatego grzybiarze są tak bardzo narażeni - podkreśla specjalistka.
Behawiorystka sama spotyka się z nieodpowiedzialną postawą właścicieli psów. - Słyszę "Co z tego, że on pobiegnie za sarną? Przecież wróci, bo i tak jej nie dogoni". To karygodny argument. Pies nie jest jedyną istotą w lesie. Takim zachowaniem zagraża innym zwierzętom, ludziom i zwyczajnie niszczy ekosystem - przypomina behawiorystka.
Testy psychologiczne dla przyszłych właścicieli to jedno. Powinno się też weryfikować, czy rasa psa, na jaką się decydujemy, na pewno jest dla nas
Tak nieodpowiedzialne podejście do opieki nad zwierzętami widoczne jest głównie w małych miejscowościach. W wielu wsiach psy wypuszczane są bez żadnego nadzoru, a wśród właścicieli wciąż panuje przekonanie, że oswojony pies nie zrobi nikomu krzywdy.
- Dopóki psy są niedopilnowane, zagrożenie jest wszędzie - w lasach, na ulicach, na ścieżkach rowerowych. - Do tragedii nigdy nie dochodzi z winy psa. Winę zawsze ponosi człowiek - podkreśla.
Pies jako przywilej. "Mnóstwo nieprawidłowości, za mało nadzoru"
Poprawie sytuacji nie sprzyjają obowiązujące w tej chwili normy.
- Dopóki nie będzie kar, mandatów, ta samowolka będzie trwać - ocenia. Zdaniem behawiorystki brakuje też regulacji dotyczących tego, kto w ogóle może zostać właścicielem psa.
- Testy psychologiczne dla przyszłych właścicieli to jedno. Powinno się też weryfikować, czy rasa psa, na jaką się decydujemy, na pewno jest dla nas - tłumaczy specjalistka.
Z kolei osoby decydujące się na adopcję psa ze schroniska, oprócz weryfikacji, powinny przejść szkolenia behawioralne. - Inną sprawą jest to, że szkoleniowcem może dziś zostać prawie każdy - dodaje behawiorystka.
Zdaniem Katarzyny Bargiełowskiej nieprawidłowości jest mnóstwo, a regulacji i nadzoru za mało. Ekspertka dostrzega jednak drobne kroki w dobrą stronę.
- Ustawa łańcuchowa jest bardzo dobra, walczyłam o nią, ale w ślad za nią musi iść zmiana mentalności ludzi. Istnieje duża obawa, że podczas tego okresu "przejściowego" ludzie, których nie stać na zapewnienie psom odpowiednich warunków, będą się ich w ten czy inny sposób pozbywać. Dlatego to tak ważne, żeby posiadanie psa stało się przywilejem, a nie kwestią decyzji - skwitowała.
Dagmara Pakuła














