- Zaginęło dziecko! Dzisiaj w nocy małżeństwo z Iraku zostało wywiezione z Polski do Białorusi, podczas gdy ich 4-letnia córeczka Eileen, została w lesie po polskiej stronie. Wciąż nie wiadomo, gdzie jest, pomimo że już rano zaalarmowaliśmy odpowiednie instytucje - poinformowali na Twitterze aktywiści Grupy Granica. - W nocy temperatura na Podlasiu spadnie do -15 stopni. Eileen nie ma szans na przeżycie w lesie. Na miejscu powinny pracować zespoły poszukiwawczo-ratunkowe i przeczesywać okoliczne tereny, dopóki nie znajdą dziewczynki - dodano. Do tych informacji odniosła się Straż Graniczna. W internetowym wpisie przekazano, że polscy funkcjonariusze SG "minionej doby nie zatrzymali żadnych rodzin z dziećmi". "Wśród osób, które próbowały przekroczyć granicę nie było dzieci" - podkreślono. Straż Graniczna prowadziła poszukiwania Straż Graniczna poinformowała także, że "dziś (we wtorek - red.) po informacji przekazanej przez aktywistów do biura RPO, przez kilka godzin przeszukiwano teren z lądu i z powierza". "Nie ujawniono żadnych dzieci na odcinku ochranianym przez placówkę Straży Granicznej w Nowym Dworze ani na pozostałych. W nocy granica, a zwłaszcza odcinki, gdzie były próby jej nielegalnego przekroczenia, były patrolowane i z lądu i z powietrza, z użyciem systemów noktowizji i termowizji" - przekazano. 112 prób nielegalnego przekroczenia granicy Rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska poinformowała we wtorek, że ostatniej doby odnotowano 112 prób nielegalnego przekroczenia granicy i "jest to trochę więcej niż w ostatnich dniach, kiedy było tych prób mniej". - Ale też jak prognozowaliśmy, że tutaj nie było czym się cieszyć (...) bo ta cała presja migracyjna jest sztucznie sterowana i w każdej chwili znowu może być tych migrantów, cudzoziemców więcej - dodała Michalska. Informację o zagonionej dziewczynce skomentował także rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. "Kolejna nieprawdziwa historia, która bez żadnej weryfikacji stała się bazą histerii medialnej. Tym razem aktywiści nagłośnili plotkę o rzekomo zagubionym dziecku. Za dowód posłużyło... zdjęcie dziecięcego buta, które cudzoziemcy pokazali aktywistom"- napisał na Twitterze.