Sprawę, która miała rozpocząć się o godz. 11, wywołano z blisko półgodzinnym opóźnieniem. Kiedy sąd otworzył salę rozpraw, część publiczności, która weszła do środka, wzniosła transparenty z plakatami przypominającymi stan wojenny i napisami wzywającymi do rozliczenia "sędziów-zbrodniarzy", niektórzy stanęli na ławkach. Kiedy przewodniczący składu orzekającego zakazał manifestacji, odmówili. Na salę została wezwana policja, która ma wyprowadzić manifestujących, ale demonstranci odmawiają opuszczenia sali krzycząc m.in. "Dość bezprawia", "Precz z komuną" i śpiewając "Rotę". Słychać odgłosy wniesionych na salę trąbek. Sędzia, protokolantka, obrońcy oraz dziennikarze opuścili salę. W piątek Sąd Okręgowy w Katowicach ma ogłosić wyrok w procesie byłego zomowca Romana S., oskarżonego o strzelanie do górników z kopalni Wujek 16 grudnia 1981 r. Pacyfikacja Wujka była największą tragedią stanu wojennego. W wyniku działań milicji śmierć poniosło dziewięć osób, a 21 doznało obrażeń ciała. Większość członków uczestniczącego w tej akcji plutonu specjalnego ZOMO została już wcześniej prawomocnie osądzona. Roman S. ma osobny proces, ponieważ przez lata był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju wydały go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.