Grzegorz K. mógł opuścić mokotowski areszt, którym siedział od stycznia 2006 r., dlatego, że Sąd Najwyższy uwzględnił kasację jego wyroku siedmiu lat więzienia. Do grudnia 2007 r. Grzegorz K. był aresztowany w sprawie porwań, jakie miały miejsce w stolicy i okolicach w latach 2003-2005. Proces w tej sprawie ciągnie się od 2007 r. Dwa lata temu Barbara Piwnik, przewodnicząca składu sędziowskiego, uchyliła areszty wobec siedmiu oskarżanych w sprawie uprowadzeń w tym "Ojca". Decyzję sądu policjanci i prokuratorzy uznali wówczas za skandaliczną. Uchylenie aresztu doprowadziło do tego, że kilku porywaczy wyszło na wolność. Blady strach padł na świadków. Tym bardziej, że Michał K. członek bandy, który zaczął współpracę z organami ścigania i złożył obszerne zeznania, zaginął przed trzema laty bez śladu. Według informacji policyjnych, gang "obcinaczy palców" w ciągu trzech lat dokonał uprowadzeń, co najmniej dwudziestu porwań, biorąc od rodzin ofiar przeszło siedem milionów złotych. Porywacze zamordowali jedną osobę, a dwóch uprowadzonych nie odnaleziono do tej pory. Bandyci porywali ofiary, udając policjantów i zatrzymując je do rzekomej kontroli drogowej. W kilku przypadkach osoby porwano, kiedy te szły ulicą, wciągając je do furgonetki. Bandyci byli bardzo brutalni. Kilku ofiarom obcięli palce, które przesłali rodzinom, by udowodnić, że nie żartują - podaje tvp.info. Przed kilkoma tygodniami po interwencji dziennikarzy serwisu tvp.info, Prokurator Krajowy Edward Zalewski zdecydował, że sprawą zajmie się warszawska prokuratura apelacyjna. Śledczy razem z policjantami CBŚ chcą powołać specjalną grupę, która zajmie się porwaniami. Rafał Pasztelański