Poinformowała o tym Grażyna Puchalska z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. Na prostytutkach pracujących przy drogach w okolicach Sękocina i Nadarzyna haracze wymuszali sutenerzy z tzw. grupy piaseczyńskiej. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego Komendy Głównej Policji zorganizowali zasadzkę, w którą wpadło czterech członków grupy. Są oni podejrzani o to, że zastraszali kobiety groźbami wywiezienia do innych agencji towarzyskich lub oddania pod "opiekę sutenerom narodowości bułgarskiej". "Jedna z pokrzywdzonych zeznała, że w przeszłości za odmowę płacenia haraczu została uprowadzona. Wolność odzyskała dopiero po wpłaceniu tysiąca euro. Pobierane od kobiet pieniądze za tzw. ochronę były przekazywane liderowi gangu Krzysztofowi G. To właśnie ten mężczyzna ustalał, jakie stawki powinna płacić każda z dziewczyn. Na ogół były to kwoty 400-500 zł od każdej raz w tygodniu. Sprawcy wymuszeń przyjeżdżali w określony dzień w umówione miejsce i przyjmowali pieniądze" - napisano w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej policji. Właśnie tam, w okolicach trasy nr 7 w Raszynie, funkcjonariusze przygotowali zasadzkę. Pomagali im antyterroryści, bo przestępcy mogli być uzbrojeni. W zasadzkę wpadli Łukasz W. i Kamil B. Zatrzymani mieli przy sobie przekazane przez kobiety pieniądze, a w bagażniku m.in. harpun. W tym samym czasie policja weszła do mieszkań dwóch innych członków grupy: Krzysztofa G. i Mirosława K. "W mieszkaniach podejrzanych znaleziono m. in. broń i kamizelkę kuloodporną" - napisano w policyjnym komunikacie. Wszyscy zatrzymani są mieszkańcami Warszawy, mają od 25 do 30 lat. Wobec wszystkich zatrzymanych są wnioski o areszt tymczasowy. - Na pewno nie jest to koniec, będą w sprawie jeszcze kolejne zatrzymania - poinformowała Puchalska.