Początkowo sugerowano, że mężczyzna groził prezydentowi, tego jednak na razie prokuratura nie potwierdziła. Po przesłuchaniu zatrzymanego podjęta zostanie decyzja o jego dalszych losach. Okazuje się, że prokuratura w tej sprawie nie ma zbyt wielu dowodów. Przesłuchała jedynie funkcjonariuszy BOR, którzy zatrzymali podejrzanego i przekazali policji. BOR-owcy byli tak zaangażowani w ochronę VIP-ów na Powązkach, że przy zatrzymaniu mężczyzny, na którego natrafili dzięki informacjom między innymi od kombatantów biorących udział w tych uroczystościach, nie spisali żadnych świadków, ani wersji ich zdarzeń. Teraz więc śledczy, jeśli będą chcieli stawiać Mirosławowi B. inne zarzuty, muszą odnaleźć świadków tego, co wydarzyło się na cmentarzu.