Wbrew wcześniejszym szacunkom ekspertów, Warta w Poznaniu osiągnęła znacznie wyższy poziom. Wczoraj zatrzymała się na 667 centymetrze. To efekt intensywnych opadów. Jednak jak zapewnia wydział zarządzania kryzysowego poznańskiego magistratu, sytuacja powodziowa w mieście jest stabilna. Mimo że zaistniała konieczność zamknięcia kilku ulic, a w dzielnicy Starołęka i okolicach mostu Królowej Jadwigi nadal trwa walka o ocalenie domów. Choć ułożone z worków wały miejscami przesiąkają, nie powinny zostać przerwane - zaznacza "Rzeczpospolita". Na szczęście o wiele spokojniej jest na zarówno na Wiśle jak i na Odrze, gdzie woda bardzo powoli, ale zaczęła opadać. Jednak w ocenie sytuacji ekspercie są zgodni: - jest za wcześnie, by mówić, że najgorsze za nami. Zwłaszcza, że najbliższy tydzień upłynie pod znakiem intensywnych opadów. Najbardziej zagrożone są województwa: małopolskie, śląskie i świętokrzyskie, czyli regiony, gdzie wielka woda zdążyła już wyrządzić ogromne szkody. - Opady mogą spowodować nagły wzrost poziomu wód. Ale nie spodziewamy się, by wywołały falę powodziową podobną do tej, która przeszła choćby po Wiśle - podkreśla Anna Jałowiecka, dyżurny hydrolog IMiGW. Ryzyko jednak istnieje dlatego sztaby kryzysowe zostały postawione w stan najwyższej gotowości. - Ziemia jest już mocno nasiąknięta, podobnie wały. Dlatego kolejne opady to bardzo poważna sprawa - podkreśla Małgorzata Woźniak, rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji.