Stanie się to jednak wtedy, gdy pani prezydent poprosi Radę Warszawy o to, by stwierdziła ona wygaśnięcie jej mandatu. Jest to zdaniem premiera najlepsze wyjście z sytuacji, w której się obecnie znajduje stolica. Umożliwiłoby to szybkie rozpisanie nowych wyborów, które mogłyby się odbyć już za dwa miesiące. W redakcyjnym komentarzu Rafał Ziemkiewicz zauważa, że Donald Tusk i Jarosław Kaczyński po raz kolejny nie zdołali porozumieć się w sytuacji, gdy takie porozumienie jest Polsce niezwykle potrzebne. Bo - nie trzeba chyba tego długo udowadniać - kryzys wywołany niewywiązaniem się przez prezydent Warszawy i innych samorządowców z terminu składania oświadczeń majątkowych kompromituje państwo, podrywa zaufanie wyborców do demokracji i ośmiesza państwo - twierdzi autor. Zdaniem Ziemkiewicza, tym razem jednak wina za brak kompromisu nie rozkłada się równo. Idiotyczna nowelizacja, przyjęta jednogłośnie i wyjątkowo zgodnie zarówno przez posłów PO, jak i PiS, jest obowiązującym prawem. Skoro się do tego doprowadziło, nie pozostaje nic innego, niż powiedzieć sobie "bzdura lex, sed lex" i zastosować się, dokładając starań, aby szkody były jak najmniejsze. Tymczasem ludzie związani z PO uparcie starają się nagiąć prawo do okoliczności. W ocenie komentatora "Rz", propozycja premiera pozostawienia u władzy do czasu powtórzonych wyborów Hanny Gronkiewicz-Waltz, winnej całego zamieszania, jest dobrym pomysłem na wybrnięcie z tej groteskowej sytuacji z twarzą i zminimalizowaniem szkód. Odrzucając ją, Donald Tusk skazuje nas na nieopisanie żenującą wojenkę i trudno doprawdy zrozumieć, na jakie zyski w niej liczy. Jeśli nawet są one realne, wzgląd na dobro Polski powinien skłonić go do odstąpienia od swych rachub i zgody na powtórzenie wyborów - uważa komentator "Rz".