Gronkiewicz-Waltz została w czwartek wezwana przed komisję weryfikacyjną w charakterze świadka, jednak się nie stawiła. "Nam bardzo zależy na wyjaśnieniu tej sprawy, tylko to nie ma być przedstawienie teatralne, gdzie jedną z głównych ról będzie odgrywał prezydent m.st. Warszawy. Chcemy, żeby te służby, które są konstytucyjne, żeby wyraziły swoje zdanie na ten temat. I tu jesteśmy od początku do dyspozycji" - zadeklarowała Gronkiewicz-Waltz na konferencji prasowej. Jak zauważyła, już "chyba trzy segregatory" dokumentów wysłano na potrzeby komisji weryfikacyjnej. Gronkiewicz-Waltz powtórzyła, że to prezydent Warszawy jest organem, którzy orzeka w sprawach dekretowych. "Kim jest komisja, tego jeszcze do końca nie wiemy. Ona sama definiuje siebie w ustawie, jest organem administracji publicznej. Czyli to wygląda mniej więcej tak, obrazując to na obrazie sądowym, że sędzia apelacyjny wzywa sędziego, który wydał orzeczenie w niższej instancji, a teraz mówi: 'pan teraz jest stroną'" - mówiła prezydent Warszawy. "To jak może być stroną, przecież jest organem?" - pytała. Powtórzyła, że komisja weryfikacyjna działa w sprzeczności z konstytucją. Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że w poniedziałek miasto złożyło do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego. Jak wówczas mówiła, w Polsce są dwa organy powołane do rozstrzygania spraw reprywatyzacyjnych - komisja weryfikacyjna i prezydent m. st. Warszawy.