Były urzędnik stołecznego ratusza Krzysztof Śledziewski stwierdził przed komisją weryfikacyjną, że spotkał się z co najmniej jedną sytuacją, w której prezydent Warszawy życzyła sobie zmiany decyzji Biura Gospodarki Nieruchomościami. Dopytywany w późniejszej części posiedzenia, czy potwierdza, że Gronkiewicz-Waltz ingerowała w treść jednej z decyzji zwrotowych, potwierdził. "Ja nigdy nie ingerowałam w procesy reprywatyzacji" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz w poniedziałek wieczorem w TVN24. Podkreśliła, że były osoby upoważnione na podstawie przepisów Kpa, które "rozpatrywały sprawy od początku do końca i które wydawały decyzje". Prezydent Warszawy powiedziała, że nie oglądała poniedziałkowych zeznań swych byłych podwładnych przed komisją weryfikacyjną, bo normalnie pracowała. Przekazana jej natomiast została relacja z posiedzenia komisji. Pytana, czy sądziła, że tak właśnie prace komisji będą wyglądać, odpowiedziała: "Spodziewałam się, że będą zrzucać winę na kogo popadnie, żeby sami nie być odpowiedzialni". Z kolei na pytanie o swą deklarację, że nie stawi się przed komisją, Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że w poniedziałek rano został złożony wniosek, by Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrzył spór kompetencyjny między organem jakim jest Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy, a organem jakim jest komisja weryfikacyjna. "My jesteśmy organem, który wydaje decyzje w zakresie dekretu Bieruta, a nie stroną. W związku z tym to jakby poszedł pełnomocnik sędziego I instancji na posiedzenie sądu II instancji. To tak nie może być, bo to są organy orzekające w tej samej sprawie" - dodała prezydent stolicy.