Czy tak jest rzeczywiście? "Wprost" dotarł do informacji, z których wynika, że prezydent Warszawy powiela praktyki Samoobrony w podległych jej urzędach - rozdaje swoim współpracownikom po kilka stanowisk, zatrudnia ich rodziny, omija konkursy. Bezapelacyjnym liderem "kolekcjonerów" - donosi "Wprost" - , jak w Warszawie nazywa się już samorządowców Platformy, jest członek regionalnych władz . Na swoim koncie miał do niedawna aż pięć stanowisk. Obecnie ma ich cztery: jest radnym wojewódzkim, przewodniczącym sejmiku, burmistrzem Mokotowa i członkiem rady nadzorczej Pałacu Kultury i Nauki. Z piątego musiał zrezygnować, bo prawo nie pozwala na łączenie aż tylu funkcji. W urzędach podległych Hannie Gronkiewicz-Waltz - jak informuje tygodnik - zatrudnienie znajdują także całe rodziny lokalnych działaczy PO. Przykładem jest małżeństwo Łaptaszyńskich. Ona jest dzielnicową radną oraz pracownikiem departamentu funduszy strukturalnych i pomocowych urzędu marszałkowskiego województwa, on - wicedyrektorem jednego z departamentów w tym samym urzędzie. Inny radny platformy, Piotr Wertenstein-Żuławski, załatwił swojej matce stanowisko rzecznika prasowego w urzędzie dzielnicy Ochota. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w Urzędzie Stanu Cywilnego. Jego szefową została niedawno Iwona Basior, prywatnie żona niedoszłego radnego platformy. Kierownicze stanowisko w USC półtora miesiąca temu otrzymała także była radna PO Hanna Kardaszewicz. Z kolei jej męża - jak informuje "Wprost" - zatrudnił u siebie rekordzista wśród "kolekcjonerów" Robert Soszyński. Z partyjno-rodzinnego klucza skorzystała też radna PO Joanna Tucholska. Załatwiła swojej matce pracę w? miejskiej bibliotece, którą kieruje były poseł PSL Michał Strąk. Na tym jednak nie koniec. Na eksponowane stanowiska w ratuszu przyjmowani są ludzie z pominięciem procedury konkursowej. W taki sposób pracę znalazł na przykład Mirosław Sielatycki, który został niedawno p.o. wicedyrektora biura edukacji urzędu. Z prośbą wyjaśnienie tej sprawy do prezydent Warszawy zwróciło się już nawet . - Gronkiewicz-Waltz jak odkurzacz wciąga swoich ludzi do ratusza i innych urzędów. Biorąc pod uwagę, że część tych ludzi to działacze , to trzeba stwierdzić, że na naszych oczach odtwarza się układ warszawski. Teraz widać po co platformie była potrzebna władza w Warszawie - mówi "Wprost" warszawski poseł , który poprosił resort spraw wewnętrznych o interwencję w sprawie polityki kadrowej prezydent stolicy.