Kancelaria szefa rządu zaproponowała trzy terminy, w których Tusk może stawić się przed hazardową komisją śledczą: 4, 5 lub 10 lutego. Konkretną datę ma wybrać prezydium komisji. Graś pytany dziś w Polsat News, czy premier szykuje się do przesłuchania przed komisją śledczą, odparł: "Szczerze mówiąc jeszcze nie, dlatego że mamy dużo bieżącej pracy". Podkreślił, że Tusk nie śledzi tego, co się dzieje przed komisją śledczą, nie ogląda przesłuchań, "nie ma po prostu na to czasu". - Pan premier nie musi wiedzieć co zeznawali Drzewiecki i Chlebowski, dlatego że pan premier swoją wersję wydarzeń przedstawił niemalże następnego dnia, na tej szczegółowej, długiej konferencji prasowej, gdzie opowiadał o faktach - powiedział rzecznik rządu. Graś zapytany został też o wypowiedź b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego, który podczas przesłuchania w ubiegłym tygodniu przed komisją śledczą stwierdził m.in., że idąc w sierpniu 2009 r. do premiera z materiałami dotyczącymi tzw. afery hazardowej, wiedział, że będzie to test w ich relacjach, i że "będzie to test, czy Donald Tusk jest przywódcą państwa polskiego, czy politykiem, który wybierze obronę małych partyjnych interesów". - To jest absolutnie skandaliczna wypowiedź - powiedział rzecznik rządu. Ocenił, że te słowa dowodzą, iż Kamiński zbyt długo był szefem CBA. - Wyobraźcie sobie państwo inny normalny kraj, gdzie np. szef FBI mówi: "a tak chciałem przetestować prezydenta Obamę i wpuściłem mu takiego szczura" (...) Sytuacja absolutnie karygodna, niedopuszczalna. Nie po to walczyliśmy z komuną, nie po to likwidowaliśmy rządzenie tajnych służb w Polsce, żeby szef tajnej służby w ten sposób zachowywał się w stosunku do swojego zwierzchnika - mówił Graś. Odnosząc się do kwestii przecieku, w wyniku którego - według Kamińskiego - biznesmen z branży hazardowej Ryszard Sobiesiak miał dowiedzieć się o prowadzonej wobec niego akcji CBA, Graś ocenił, że trudno w tej sprawie mówić o przecieku. - Spokojnie czekam na ustalenia prokuratury, działają służby, sprawdzają, badają dokładnie, szczegółowo wszystkie wątki i dajmy im czas - powiedział. Zaznaczył, że to, iż premier po wyraźnej sugestii Kamińskiego, że musi zabezpieczyć proces legislacyjny i zająć się tą sprawą, mógł u "głównych aktorów" wzbudzić jakieś podejrzenia, to jest oczywiste. - Ale na pewno ze strony pana premiera nie ma mowy o żadnym przecieku - zapewnił rzecznik rządu. B. szef CBA nie wykluczył przed komisją śledczą, że to premier lub sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki mogli powiedzieć ówczesnemu ministrowi sportu Mirosławowi Drzewieckiemu o działaniach CBA ws. tzw. afery hazardowej, Drzewiecki mógł przekazać informację swojemu asystentowi Marcinowi Rosołowi, a ten córce Sobiesiaka - Magdalenie. Według materiałów CBA, Drzewiecki i Rosół pomagali Magdalenie Sobiesiak w uzyskaniu posady w zarządzie Totalizatora Sportowego.