Graś relacjonował w poniedziałek w Polsat News, że niedzielne spotkanie było długie i zakończyło się późną nocą. - Trwa dyskusja o możliwych scenariuszach, o możliwym rozwoju sytuacji na Ukrainie - dodał Graś. Także szef MSZ Radosław Sikorski mówił w TOK FM, że podczas spotkania "premier zapoznał się z sytuacją, z ruchami dyplomatycznymi, stanem relacji pomiędzy rządem ukraińskim a opozycją, no i tą bardzo napiętą sytuacją w Kijowie". Sikorski pytany, czy Polska angażuje się w dyplomatyczne zabiegi na Ukrainie i bierze udział w zakulisowych rozmowach między rządem a opozycją, odpowiedział: "Bierzemy; tylko dlatego, że one są właśnie zakulisowe, to oczywiście nie mogę o nich mówić". "Cieszę się z propozycji rozmów" Potem Sikorski dopowiedział w rozmowie z dziennikarzami, że "cieszy się, że przez noc sytuacja się ustabilizowała". - Cieszę się też z propozycji rozmów, jakie padły ze strony przewodniczącego parlamentu ukraińskiego. Wzywamy obie strony do dialogu, tak, aby Ukraina wróciła na ścieżkę europejską - powiedział Sikorski. - Jednoznacznie mówimy, że teraz jest czas na rozmowę władzy z opozycją - potwierdził Graś. W jego ocenie obecnie "w interesie Polski i w interesie społeczności międzynarodowej, a przede wszystkim w interesie Ukrainy jest to, by zapanowała tam stabilizacja i by nie dochodziło tam do użycia przemocy". - Drogę, jaką wybierze Ukraina muszą wybrać sami Ukraińcy - wskazał Graś. Szef MSZ odnosił się również do zarzutów, że premier Donald Tusk oraz on jako szef dyplomacji nie pojechali do Kijowa, by wspierać proeuropejskie aspiracje Ukraińców. - Premier był wielokrotnie na Ukrainie; premierzy, prezydenci Ukrainy byli u nas. Naprawdę jesteśmy krajem, który Ukrainie poświęca najwięcej uwagi w Unii Europejskiej - proszę mi wskazać inną stolicę, w której wczoraj do północy odbywałaby się narada u premiera ws. Ukrainy. Jestem przekonany, że Warszawa - może poza Moskwą - była jedyną taką stolicą - wyjaśniał minister. Sikorski o "partyjnej jatce" Głosy polityków opozycji krytykujących rząd za bierność Sikorski nazwał "jatką partyjną" i przypomniał, że program Partnerstwa Wschodniego, obliczony na zbliżenie m.in. Ukrainy do UE, był polską inicjatywą. - Nie byłoby szczytu w Wilnie i nie byłoby postawienia sprawy umowy stowarzyszeniowej na najwyższym szczeblu europejskim (...) gdyby nie polska inicjatywa Partnerstwa Wschodniego, nad czym osobiście pracuję od 5 lat - wskazał. Także rzecznik rządu podkreślił, że "nie ma drugiego takiego państwa w Europie, które byłoby tak zaangażowane w sprawę Ukrainy, jak Polska". - Dowodziliśmy tego wielokrotnie (...) Byliśmy niemal jedynym krajem w UE, który konsekwentnie walczył o to, by drzwi do Europy dla Ukrainy były otwarte - zauważył rzecznik rządu. Apel do Jarosława Kaczyńskiego Odnosząc się do postulatów dotyczących obecności Sikorskiego w Kijowie, o co apelował prezes PiS Jarosław Kaczyński, Graś ocenił, że "obecność ministra spraw zagranicznych (...) na wiecu opozycji byłaby niefortunna" i "niekomfortowa". - Czym innym jest polityczna obecność partii opozycyjnych czy partii koalicyjnych (...), a zupełnie czym innym jest zaangażowanie oficjalne czynników rządowych - mówił rzecznik rządu. Jak zauważył, polska dyplomacja, premier i minister spraw zagranicznych "w ramach możliwości i zasad postępowania, działają i będą działać w ciągu najbliższych godzin i dni". - Cały polski rząd od wielu miesięcy, od wielu lat był aktywnie zaangażowany w to, by dialog pomiędzy UE a Ukrainą trwał - podkreślił Graś. - Pojawiły się sygnały ze strony ukraińskiej, które mówią o ewentualnym powrocie do rozmów z UE. Tego typu starania i rozmowy będziemy wspierać - zapewnił rzecznik rządu. Na Ukrainie trwają demonstracje Według komunikatu CIR w spotkaniu, które odbyło się w niedzielę wieczorem w kancelarii premiera, udział wzięli: minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, szef KPRM Jacek Cichocki, podsekretarz stanu ds. współpracy rozwojowej i problematyki wschodniej w MSZ Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szef Agencji Wywiadu gen. bryg. Maciej Hunia oraz dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Olaf Osica. Na Ukrainie, głównie w Kijowie, trwają od 21 listopada protesty, związane z odmową władz podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Na Majdanie Niepodległości protestowało w niedzielę w południe ok. 200 tysięcy - a według niektórych mediów - nawet 500 tysięcy osób. Doszło do starć z milicją, gdy młodzi, ubrani na sportowo ludzie, zaatakowali siedzibę Janukowycza. Opozycja twierdzi, że zostali oni wynajęci przez władze. Nawołuje też ludzi, którzy znajdują się przy siedzibie administracji Janukowycza, by powrócili na Majdan Niepodległości. W poniedziałek rano demonstranci żądający zmiany władz Ukrainy, które nie podpisały umowy stowarzyszeniowej z UE, zablokowali wszystkie wejścia do siedziby rządu w Kijowie. Noc na Majdanie Niepodległości, gdzie mieści się centrum protestów, minęła spokojnie.