- Wyścig na radykalizm rozpadającego się PiS i Solidarnej Polski nie służy debacie publicznej w Polsce. Ze strony opozycji brak jakiegokolwiek konstruktywnego głosu dotyczącego wyzwań stojących przed Polską i Unią Europejską - powiedział rzecznik rządu. Chodzi o poniedziałkowe wystąpienie Sikorskiego na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Szef MSZ mówił tam m.in., że odpowiedzią na kryzys ma być bliższa współpraca w ramach UE. - Stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie - podkreślał. Bardzo mocny apel o obronę strefy euro Sikorski skierował do Niemiec, jako największej gospodarki UE. - Nie możecie dominować, lecz macie przewodzić reformom - wezwał w Berlinie szef polskiej dyplomacji. Za największe dziś zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski minister uznał "nie terroryzm, nie talibów, z pewnością nie niemieckie czołgi, (...) nawet nie rosyjskie pociski, których rozmieszczeniem w pobliżu granic UE groził prezydent (Rosji Dmitrij) Miedwiediew". - Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i dobrobytu Polski byłby upadek strefy euro - podkreślił. Sikorskiego krytykuje PiS. Prezes tej partii Jarosław Kaczyński zarzucił Sikorskiemu, że sprzeniewierzył się rocie ministerialnego ślubowania, "występując z tezami znacząco ograniczającymi suwerenność Polski". Z kolei według Joachima Brudzińskiego z wystąpienia Sikorskiego dowiedzieliśmy się, że "gwarantem polskiego bezpieczeństwa jest powrót do IV Rzeszy, do hegemonii Berlina i Niemiec". PiS oczekuje reakcji premiera Donalda Tuska i dymisji Sikorskiego, jeśli - jak powiedział Brudziński w RMF FM - "podtrzyma on tezy wygłoszone w Berlinie". Odwołania szefa MSZ domaga się również "Solidarna Polska", która chce złożyć wniosek o wotum nieufności dla Sikorskiego.