Posłuchaj Kontrwywiadu: Konrad Piasecki: Rzecznik rządu Paweł Graś. Dzień dobry. Paweł Graś: Dzień dobry. Rzecznik rządu dziś Donalda Tuska, za rok Jacka Rostowskiego? Świetny humor, panie redaktorze. To nie mój, to Jarosława Gowina. W piątek nie planujemy żadnych rotacji na stanowisku premiera. Ani w najbliższym czasie, ani w późniejszym. Jarosław Gowin mówi dziś w "Dzienniku", że Rostowski jako następca Tuska to byłoby świetne rozwiązanie. Tak sądzi Jarosław Gowin. A jak sądzi Paweł Graś? Rzeczywiście pan minister Rostowski to człowiek o ogromnych kompetencjach i ogromnej wiedzy, ale powiedziałbym, że ten pogląd pana Gowina jest w Platformie dosyć odosobniony. Cenimy, szanujemy i będziemy bronić jak niepodległości pana ministra Rostowskiego na funkcji ministra finansów. Rozumiem, że według pana Grasia, lepszym kandydatem na premiera po Tusku byłby pan Schetyna? Polityka i praktyka polityczna w Polsce przez te ostatnie 20 lat wskazuje, że premier jednak musi mieć mocne oparcie i mocne zaplecze polityczne. Czyli Schetyna, krótko mówiąc. Takim kandydatem jest na pewno Donald Tusk i na pewno oczywiście Grzegorz Schetyna Piękny dowód lojalności przyjacielskiej z rana. Brawo. Dziękuję. Obejrzyj Kontrwywiad: Grzegorz Schetyna zachwycony. To nie tylko dowód przyjacielskiej lojalności, ale pełne i świadome przekonanie. Czy kolejne wyborcze zwycięstwo, pana zdaniem, zbliżyło rzeczywiście Tuska do decyzji o kandydowaniu w wyborach prezydenckich? W przypadku pana premiera Tuska nic nie zmieniło się od momentu objęcia przez niego urzędu półtora roku temu. Wtedy zapowiedział, że obojętne, kto ostatecznie będzie kandydatem Platformy Obywatelskiej na prezydenta, kluczem do zwycięstwa jest dobre rządzenie i dobre przeprowadzenie Polski przez kryzys. Na tym pan premier Tusk się koncentruje i przez najbliższe miesiące będzie się koncentrował. A jak premier zobaczył wyniki wyborów, to pańskim zdaniem do jego decyzji o kandydowaniu, ani one go nie zbliżyły, ani nie oddaliły? Nic nie zmieniło się w walce z kryzysem i walce z kryzysem będą podporządkowane najbliższe tygodnie i miesiące urzędowania pan premiera Tuska. A prezydentura? Na myślenie o prezydenturze przyjdzie czas po 2009 roku, po tym jak będzie się rozwijał, bądź zwijał kryzys na świecie, chociaż dzisiejsze znaki i sygnały odnotowane przez prasę świadczą raczej o optymistycznych wariantach i scenariuszach. Czyli premier wciąż się waha, wciąż nie wie, wciąż jest rozdarty, nie śpi po nocach, myśli? Pan premier pracuje i koncentruje się na dobrym rządzeniu. Nie waha się, nie jest rozdarty, tylko zajmuje się tym, do czego zobowiązał się publicznie wyborcom. Drugi punkt rzecznika rządu. Tym razem od Donalda Tuska. Brawo, brawo, barwo. Patrioty ćwiczebne, zamiast Patriotów bojowych. Amerykanie rzeczywiście chcą nas wystawić do wiatru? Mam nadzieję, że nie, chociaż rzeczywiście negocjacje trwają. Ale rzeczywiście jest taki pomysł i Amerykanie mówią: "Nie damy wam Patriotów uzbrojonych"? Punktem spornym są ostateczne zapisy umowy. Wiadomo, że obecność obcych wojsk na terytorium kraju jest regulowana umową tzw. SOFA. Ta umowa musi być doregulowana. Po drugie z Patriotami jest tak, że tak naprawdę chodzi o to, żeby mieć przygotowanych i wyszkolonych ludzi. Nie ma fizycznie, ani w Stanach Zjednoczonych, ani nigdzie na świecie, tyle zestawów i tyle baterii rakiet, żeby zapewnić bezpieczeństwo każdemu krajowi. Łącznie ze Stanami Zjednoczonymi. Tak, ale ja od zawsze słyszę i pan też, że tarcza antyrakietowa w Polsce podnosi nasze niebezpieczeństwo, wobec czego Patrioty dla wzmocnienia polskiego poczucia bezpieczeństwa są nam niezbędne. Czyli już nie są? Dlatego niezbędne jest posiadanie wykwalifikowanych i przygotowanych sił, które w razie czego mogą te Patrioty obsługiwać. Tak było w Izraelu, tak było w Arabii Saudyjskiej, gdzie w przypadku zagrożenia po prostu przerzuca się bądź z Europy, bądź ze Stanów Zjednoczonych baterie, a tam czekają na nie wyszkoleni ludzie. Ale nie chcemy mieć tych Patriotów bojowych? Oczywiście, że chcemy...