Graś odniósł się do wtorkowej wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że Kamiński jest ideowcem, który został usunięty ze stanowiska szefa CBA, bo wykrył dwie afery dotykające osób wysoko postawionych w obecnej władzy. Według prezydenta również kolejne odwołania w CBA pokazują, że "idzie o wielką czystkę". "To jest nieprawdziwe stwierdzenie. Niczego innego po panu prezydencie się nie spodziewaliśmy" - powiedział w "Sygnałach Dnia" Graś. "On udowadnia od dłuższego czasu, że najlepszym premierem dla niego był jego brat. Nie ukrywa, że bardzo wyraźnie wspiera tylko jedną partię, jedną opcję na scenie politycznej. Nigdy nie ukrywał swoich sympatii dla Mariusza Kamińskiego" - powiedział rzecznik rządu. "Jak tylko pojawił się pierwszy sygnał o możliwości odwołania Mariusza Kamińskiego, to od razu z wnętrza Biura zaczęły płynąć sygnały, że część kierownictwa odejdzie wraz z nim" - powiedział. Co - jak ocenił Graś - "jest zachowaniem dziwnym, bo bardziej przypomina zachowanie sekciarskie, a nie funkcjonariuszy państwowych". "Myślę, że szef CBA Paweł Wojtunik w ciągu kilku tygodni przekaże opinii publicznej informację, jak rzeczywiście wygląda skala zwolnień czy przesunięć w CBA" - powiedział rzecznik rządu. Podkreślił, że zwolnienia i odejścia "w żaden sposób" nie wpływają na funkcjonowanie Biura. Rzecznik rządu odniósł się też do słów prezydenta z wtorkowego wywiadu dla TVP, gdy Lech Kaczyński, odnosząc się do sprawy sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, powiedział, że "jeśli ktoś mówi, że to nie jest afera, to znaczy mówi wprost: ustawienie przetargów, czyli wskazywanie z góry kto ma wygrać, nie jest aferą". "Sprawa jest jasna. Była afera. Trzeba ją wyjaśnić i ukarać ewentualnie winnych" - mówił prezydent. Ocenił również, że "smaku" tzw. aferze stoczniowej dodaje fakt, że kontrahent, który miał wygrać w przetargu, "nie istniał". W odpowiedzi na te słowa Graś ironizował: "Jeśli tego inwestora nie było, jak twierdzi opozycja, czy jak twierdzi część mediów, to w takim razie 8 mln euro, które inwestor wpłacił na konto i które na tym koncie leży, musiało przylecieć z kosmosu". Podkreślił, że nie było "żadnego ustawianego przetargu". Graś odniósł się także do wypowiedzi prezydenta, w której Lech Kaczyński zastanawiał się, w kontekście sprzedaży majątku stoczni, nad rolą ministra skarbu Aleksandra Grada. "Minister dalej jest ministrem. Powstaje pytanie dlaczego? Czy tutaj jest jakaś dziwna więź? Czy może coś innego?" - pytał prezydent. "Jeśli grzechem jest zrobienie wszystkiego przez pana ministra Grada, przez pana premiera, przez rząd, zrobienie rzeczywiście wszystkiego, by pozyskać i znaleźć jakiegokolwiek inwestora na stocznie, to tak, popełniliśmy ten grzech" - powiedział Graś. Jak dodał, "teraz trzeba pamiętać, że proces sprzedaży majątku stoczniowego nie został zakończony, że wchodzi teraz w bardzo ważną fazę i mamy nadzieję, że jacyś inwestorzy się pojawią, zainteresowani tym majątkiem". Rzecznik rządu zaprzeczył informacjom "Naszego Dziennika", że Michał Boni jest najpoważniejszym z kandydatów do objęcia wakującego stanowiska wicepremiera. "Wicepremierem jest pan premier Pawlak i nic nie wskazuje na to, by ta sytuacja szybko się zmieniła" - powiedział. Boni pytany w środę w radiu TOK FM, czy dostał ofertę bycia wicepremierem, powiedział: "nie, a dlaczego miałbym dostać?" "Pan premier decyduje o sprawach personalnych, ale mi się też wydaje, że po tych dramatycznych zdarzeniach i po tym podziale zadań i ról, jakie nastąpiło w związku też z przejściem do zadań parlamentarnych pana premiera Schetyny, to ten układ, który jest - premier z partii głównej koalicyjnej i wicepremier z drugiej partii koalicyjnej jest jak najbardziej odpowiedni" - ocenił Boni. Jak dodał, "jest bardzo dobry układ, wszyscy mamy swoje zadania i nie trzeba niczego dodawać ani zmieniać".