Lider Polski 2050 nawiązał do materiałów z granicy białorusko-polskiej, gdzie od pewnego czasu - na wysokości różnych miejscowości - pojawiają się migranci z krajów Azji i Afryki. Część z przybyłych tam dzieci trafiła do specjalnych ośrodków, jednak po pewnym czasie musiały je opuścić. Zdaniem lidera Polski 2050 takie zdjęcia są "nie do zniesienia", bo widać na nich "krzywdę cierpiących dzieci". Jak wyliczał, widać na nich m.in. "dwulatka w brudnych śpioszkach" czy dziewczynkę "tulącą w przerażeniu misia". "To dzieje się na granicy Rzeczpospolitej" - Gdy na to wszystko się patrzy, przed oczyma stają obrazy, które pamiętamy z lekcji. Uczono na nich, jak straszną rzeczą jest wojna. Dzisiaj to nie są karty książek, telewizja - to dzieje się na granicy Rzeczpospolitej - przypominał polityk w wideo zamieszczonym na Twitterze. Jak uznał, w strefie objętym stanem wyjątkowym "głodne, biedne dzieci funkcjonariusze straży granicznej z orłem na czapce odwożą na granicę i zostawiają w środku pustkowia". - Co się z nami stało, że zamiast ogrzać te dzieci, nakarmić, umyć, odwozimy je z powrotem do lasu? Wymaga tego idiotyczne, niezgodne z prawem rozporządzenie jednego z przełożonych (strażników - red.) - kontynuował Hołownia. Zapewnił, że bezpieczeństwo polskiej granicy "jest rzeczą świętą" i powinna być ona "bezwzględnie oraz dobrze chroniona". - Ale do czego doprowadzimy, jeśli dzisiaj będziemy traktowali 2- i 4-letnie dzieci jak worki ze śmieciami? Piłeczki, które można odbić na drugą stronę? - pytał na nagraniu. Szymon Hołownia przyznał, że w przypadku dorosłych koczujących "to inna rozmowa" i "można mieć wątpliwości". - Ale jeśli ktoś jest głodny, słaby, umierający, jeżeli jest dzieckiem, to bezpieczeństwo nigdy nie wyklucza człowieczeństwa - powiedział. Hołownia przypomina o kazaniach Jana Pawła II Jego zdaniem, takie sytuacje "nie mieszczą się w głowie", biorąc pod uwagę, że chodzi o kraj "opowiadający się za cywilizacją życia, mający ręce zbolałe od oklaskiwania kolejnych przemówień Jana Pawła II, zaczytujący się religijnej literaturze i opowiadający się, iż będzie bronił najświętszych wartości". - Kiedy przychodzi prosty test, państwo nie ma nic do zaoferowania poza tym, że wywiezie te dzieci do lasu - ocenił. Hołownia uznał, że część polityków może zwrócić mu uwagę, że takie jego stanowisko wywoła obniżenie notowań Polski 2050. - W nosie mam sondaże, gdy chodzi o życie i zdrowie człowieka. Jeśli okłamywałbym was, że mnie to nie rusza, nie zasługiwałbym nawet na jeden wasz głos - ogłosił. "To działanie na szkodę Rzeczpospolitej" Jak przypomniał, umówił się na szczerość przed wkroczeniem w świat polityki. - 38-milionowy kraj nie może trząść portkami ze strachu, wystawiając ludzi z karabinami przeciwko 2- i 4-latkom. Dość tego, gdzie jest miara tej obrzydliwości? - oburzał się. Według niego obecnie rządzący "degradują nas jako ludzi, wpychając w rejony, w które nie powinniśmy iść". - Chrzanić sondaże i propagandę. Powinniśmy zgodnie twierdzić, że nie będzie żadnej Polski, jeśli będziemy traktować dzieci jak worki ze śmieciami wywożone do lasu. To, co widzimy, to działanie na szkodę Rzeczpospolitej - opisał. W ocenie lidera Polski 2050 jest możliwe, aby Polska "była bezpieczna i nie torturowała dzieci". - To wyklucza się jedynie w głowach ludzi nie umiejących rozwiązywać problemów, więc kosztem ludzi tworzących nowe - podsumował Szymon Hołownia.