- To nagłośniona medialnie historia, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością - sugeruje jeden z urzędników resortu sprawiedliwości. Podpowiada, że śledztwo w sprawie więzień CIA w Polsce może mieć polityczne tło. - Nagłośniono sprawę po to, by zaszkodzić PiS. Inny rozmówca "Rz" sugeruje, że śledztwo wszczęto, by na przesłuchanie wezwać byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego, który będzie musiał się tłumaczyć z afery, której nie było. Samoloty lądowały... Według gazety, w całej historii pewne jest to, że w latach 2002-2003 w Szymanach lądowały samoloty Boeing 737 i Gulfstream (były cztery takie loty). Samoloty lądowały nocą i zatrzymywały się daleko od budynku kontroli lotów. Do dziś zachował się jedynie skoroszyt z odprawą Boeinga 737 z 22 września 2003 r. Z opisu lotu wynika, że przyleciało nim pięciu pasażerów, a odleciało 12. Wszyscy byli obywatelami USA. Swoją teorię na temat nowych faktów o więzieniach CIA ma Zbigniew Ziobro. "Polska jest w tej chwili w sporze z Rosją na temat Gruzji. Jeśli u nas działa rosyjska agentura wpływu, to właśnie w ten sposób powinna była ona zareagować" - przekonuje były minister na łamach "Rz". Amerykańskie służby miały tajną bazę na Mazurach "Dziennik" publikuje dwie relacje, które potwierdzają, że w ośrodku polskiego wywiadu w Kiejkutach Amerykanie mieli wydzieloną tajną strefę, do której nikt nie miał wstępu. Rozmówcy gazety to osoby, które miały dostęp do informacji o operacjach wywiadu. Oto fragmenty tych wypowiedzi: Oficer służb związany z lewicą: "CIA miała od 2002 r. swoją bazę w Polsce, do której przewożeni byli ludzie podejrzani o terroryzm. Miejsce to znajdowało się w wydzielonej strefie ośrodka szkolenia wywiadu w Kiejkutach. Dostęp do tej strefy mieli tylko Amerykanie. (...) Co dokładnie działo się za zamkniętymi drzwiami? Czy więźniów torturowano? Nie sądzę, żeby taka wiedza była w Polsce, nawet na najwyższych szczeblach. Amerykanie mieli pełną dowolność działania i nikt ich nie kontrolował. Z tego, co wiem, nie było żadnej umowy o czasowym przekazaniu tego terenu ludziom z CIA. Wszystko odbywało się 'na twarz', a formalną podkładką była ogólna umowa o współpracy polskich i amerykańskich służb. (...) Oczywiście o obecności Amerykanów i ich więźniów w Kiejkutach wiedzieli Miller i Kwaśniewski". Wysoki rangą oficer wywiadu: "Ośrodek szkolenia wywiadu w Kiejkutach podzielony jest na sektory. Poruszanie się po obiekcie zależy od stopnia wtajemniczenia. (...) W ośrodku jest też strefa zero. To kilka willi w lesie. One zostały wynajęte Amerykanom w 2002 r. Nie bardzo było wiadomo, co ludzie z CIA tam robią. Było natomiast jasne, że są, bo często przyjeżdżały do nich furgonetki z przyciemnianymi szybami". Jarosław Kaczyński nie widział żadnych dokumentów Były premier Jarosław Kaczyński powiedział, że sprawując funkcję szefa rządu nigdy nie widział żadnego oficjalnego dokumentu, mającego świadczyć o istnieniu w Polsce więzień CIA. W wywiadzie dla radia RMF FM i tygodnika "Newsweek" Kaczyński podkreślał, że temat domniemanych więzień nie pojawił się również w jego rozmowach w trybie służbowym z ministrem-koordynatorem służb specjalnych w jego rządzie, Zbigniewem Wassermannem. - W trybie niesłużbowym to z różnymi ludźmi rozmawiałem na ten temat, co to mogłoby być. Czy to rzeczy wyssane z palca, czy może nie? Raczej zawsze dochodziliśmy do wniosku, że jednak wyssane z palca - dodał Kaczyński. Zaznaczył, że jego osobiste przeświadczenie jest właśnie takie. Były szef rządu powiedział też, że nie może powiedzieć z całą pewnością, iż wie o wszystkim, co Amerykanie robili w ośrodku w Starych Kiejkutach, ale nie może też w żadnym przypadku powiedzieć, że wie, iż to, co tam było, sprzeczne z polskim prawem. Według sobotniego "Dziennika" w ośrodku polskiego wywiadu w Kiejkutach Amerykanie mieli wydzieloną tajną strefę, do której nikt poza nimi nie miał wstępu. Na potwierdzenie tych rewelacji gazeta cytuje dwóch anonimowych oficerów polskich służb specjalnych. Piątkowa "Gazeta Wyborcza" napisała o notatce Agencji Wywiadu z przełomu 2005 i 2006 r., która miała mówić o umowie zawartej w 2002 r. przez rząd Leszka Millera i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z rządem USA i dotyczyła współpracy w zwalczaniu terroryzmu. Jak pisze "GW", według notatki na terenie Polski miała się mieścić zarządzana przez Amerykanów baza tranzytowa; w notatce nie jest jednak wprost powiedziane, że w bazie mieściło się więzienie. Według Radia ZET, dokument potwierdzający istnienie więzień widzieli ministrowie w rządzie PiS. Zdaniem Radia ZET, "jakąś informację o więzieniach" sporządził Roman Giertych, gdy szefował sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Miała ona trafić do rąk ówczesnego koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Radio RMF FM podało, że w 2006 r. w gabinecie Wassermanna odbyła się tajna narada w sprawie więzień CIA z udziałem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka i szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Nowka. Prokuratura Krajowa bada, czy była zgoda polskich władz na stworzenie w Polsce rzekomych tajnych więzień CIA. Nie udziela ona żadnych informacji. - Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, by nie popełnić przestępstwa - mówi sam Wassermann, zasłaniając się tajemnicą państwową. Ziobro powiedział w piątek, że nie może się wypowiadać "co do tajnych rozmaitych spotkań, które odbywały się i różnego przebiegu". Zapewnił, że gdy był prokuratorem generalnym, nie wpłynęło do niego żadne zawiadomienie o istnieniu w Polsce więzień, w których torturowano by terrorystów. Dodał, że chciałby przyjąć za dobrą monetę słowa b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, b. premiera Leszka Millera i innych osób, które jak mówił - zapewniają państwa i mnie, że zgody na tego rodzaju więzienia, w których można by było znęcać się czy torturować terrorystów, nie było. Nowek nie komentuje sprawy i odsyła do AW, która nie udziela informacji.