Prokuratura Wojskowa będzie musiała wytłumaczyć się ze swoich procesowych decyzji podczas nadzwyczajnego, zwołanego w trybie pilnym posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości. Chodzi m.in. o sprawę wniosku ppłk. Jarosława Seja o przebadanie pobranych przez Rosjan próbek materiału genetycznego 22 ofiar katastrofy na obecność zawartości alkoholu we krwi. Prof. dr. hab. Piotr Kruszyński, kierownik Katedry Postępowania Karnego Uniwersytetu Warszawskiego, jest "absolutnie zdumiony decyzją śledczych". "Zasadność przeprowadzania takich elementarnych badań po niemal trzech latach jest nie do pojęcia" - mówi prof. Kruszyński. Jak ustalił wcześniej portal niezalezna.pl, w pobieraniu próbek z ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, które ma zbadać Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. J. Sehna w Krakowie, nie uczestniczył żaden Polak. Jak podkreśla mec. Piotr Pszczółkowski, Polacy korzystają z próbek wyłącznie rosyjskich. "Takie badanie jest metodologicznie nic niewarte. Nie ma żadnej gwarancji, że są to próbki naszych bliskich i naszych ofiar. To jest przerażające" - mówi. Jako pierwszy o tym, że prokuratura wojskowa chce zbadać, czy część ofiar katastrofy smoleńskiej była w momencie śmierci pod wpływem alkoholu, poinformował portal wpolityce.pl. Śledczy chcą sprawdzić, pod tym kątem próbki materiału biologicznego, pobrane z ciał załogi, stewardes, funkcjonariuszy BOR, biskupów, dwóch generałów, prezydenckiego ministra i tłumacza. Lista obejmuje następujące osoby: Arkadiusz Protasiuk, Robert Grzywna, Andrzej Michalak, Artur Ziętek, Natalia Januszko, Justyna Moniuszko, Barbara Maciejczyk, Jarosław Florczak, Artur Francuz, Paweł Janeczek, Paweł Krajewski, Jacek Surówka, Dariusz Michałowski, Agnieszka Pogródka-Węcławek, Dariusz Jankowski, bp Miron Chodakowski, bp Tadeusz Płoski, gen. Andrzej Błasik, Mariusz Handzlik, Aleksander Fedorowicz, gen. Kazimierz Gilarski. Portal niezalezna.pl dowiedział się, że wśród próbek które zostały przekazane do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. J. Sehna w Krakowie znalazły się takie, które są bez opisu. Próbki znajdują się w pakietach przypisanych do konkretnej osoby, ale w części tych pakietów nie ma żadnych oznaczeń.Nie wiadomo więc, czy próbki z zawartością biologiczną rzeczywiście zostały pobrane z ciała ofiary katastrofy, które nazwisko widnieje na pakiecie w którym widnieją próbki. Na początku lutgo br. "Nasz Dziennik" ujawnił, że wśród materiałów pochodzących od ofiar katastrofy smoleńskiej znalazły się próbki biologiczne pobrane od obywateli rosyjskich, których sprawy badał Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Miały się one "wymieszać" z polskimi podczas przechowywania ich przez rosyjskich śledczych.