"Byłam tego dnia w Jastrzębiu-Zdroju i widziałam protest. Był głośny, ale spokojny. Z tego, co później mi opowiadano, to nie da się wytłumaczyć, czym spowodowana była akcja policji. Według większości moich rozmówców była to najzwyczajniejsza prowokacja" - mówi "GPC" Izabela Kloc, senator PiS-u ze Śląska. Jej relację potwierdza Adam Kurpas, działacz Ruchu Narodowego, który był na miejscu zajścia. "Atmosfera, jak na 13. dzień strajku była spokojna. I to pewnie nie spodobało się ani policji, ani dziennikarzom, ani rządzącym, którym spokój nie był na rękę" - napisał na swoim Facebooku Kurpas. Jego zdaniem nie było powodu do ataku na protestujących. W momencie gdy protest miał się powoli kończyć, w tłum wjechała armatka wodna, która zaczęła polewać wodą niczego niespodziewających się ludzi. Wielu przewracało się na śliskiej nawierzchni. Część osób została ranna. Ci, zdaniem Kurpasa, zostali natychmiast zatrzymani przez policję. "Wśród demonstrantów widać policyjnych prowokatorów, którzy z tłumu rzucają w policję śnieżkami i petardami, namawiają do tego pozostałych, po czym szybko zakłuwają dających się sprowokować w kajdanki i ciągną ich po ziemi w stronę swoich kolegów, których wcześniej obrzucali petardami" - pisze Kurpas. "GPC" przytacza przykład Marcina Gralaka, który podczas ubiegłotygodniowego protestu dostał w głowę gumową kulą. "Lekarze powiedzieli, że miałem szczęście, bo gdyby kula trafiła mnie w inne miejsce, już bym nie żył" - mówi Grelak, który od tygodnia leży w szpitalu ze złamaną nogą i obrzękiem mózgu. Policja odpiera zarzuty. "Mundurowi zaatakowani zostali butelkami, fragmentami płyt chodnikowych, cegłami, śrubami, kamieniami i petardami. W wyniku podjętej interwencji stróże prawa zatrzymali ośmiu mężczyzn w wieku od 23 do 41 lat. Policjanci nadal przesłuchują zatrzymanych oraz przedstawiają im zarzuty związane z udziałem w zbiegowisku i czynną napaścią na funkcjonariuszy" - można przeczytać na stronie śląskiej policji. Zaniepokojenie "Codziennej" budzi też nominacja Krzysztofa Gajewskiego na stanowisko komendanta głównego policji. Nowy szef policji swoją karierę zaczynał w Gdańsku w 1982 r., pod rządami Kiszczaka. Zdaniem legendy opozycji Krzysztofa Wyszkowskiego, był w Gdańsku "znany z tego, że lubił osobiście kierować atakami na demonstrantów". Wyszkowski uważa, że "działanie policji, które legitymizuje nowy komendant, to manifestacja siły" i "zastraszanie opinii publicznej".