Gwoździem do trumny publicznej służby zdrowia jest artykuł 52. Ustawy o działalności leczniczej, przygotowanej i forsowanej przez ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz. Chodzi o to, że w sytuacji, gdy szpital czy przychodnia jest zadłużona, podmiot tworzący ją, jest zobowiązany do spłaty długów. Jeżeli tego nie uczyni w ciągu trzech miesięcy, musi przekształcić placówkę w spółkę prawa handlowego albo ją zlikwidować. W szczególnie trudnej sytuacji znajdą się kliniki uniwersytetów i akademii medycznych. Do nich trafiają pacjenci w najcięższej sytuacji. Wykonując skomplikowane i drogie operacje oraz zabiegi, kliniki szybko się zadłużają. Obecnie ich wierzytelności sięgają ok. 2 mld zł. Rektorzy uczelni medycznych dobrze wiedzą, że nie będzie ich stać na oddłużenie swoich placówek medycznych. Zostaną zmuszeni do przekształcenia klinik w spółki prawa handlowego. Rektorzy uniwersytetów i akademii medycznych apelowali do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza o nowelizację ustawy o działalności leczniczej albo przesunięcie terminu wejścia w życie feralnych przepisów. Przekonywali, że zmiany muszą być przeprowadzone do końca roku. Ale argumenty nie trafiły do szefa resortu.